Black Clover – odcinek 3

Chłopcy trenują, ponieważ za pół roku czeka ich egzamin na Magicznych Rycerzy – Asta katuje biedne głazy, a Yuno przygotowuje sierocińcowi zapas drzewa na cały rok. Tymczasem ich opiekunowie nie mogą się nadziwić, dlaczego mistrz książkowej ceremonii z pierwszego odcinka zgodził się na wyprawę Asty do stolicy, skoro chłopak mocy jako takiej nie ma. Twórcy przygotowali dla widzów także pożegnalną kolację i kilka migawek z podróży bohaterów na egzamin. I to by było na tyle…

 

Początek zapowiada, że może dostaniemy wreszcie jakieś konkrety, gdyż skupia się on na legendzie pierwszego Króla Magów. Niestety dalej mamy już tylko wspomniane w pierwszym akapicie scenki rodzajowe. Jednym słowem, jest nudno! Wszystkie wydarzenia są maksymalnie rozwleczone i fatalnie świadczą o anime. Rozumiem, że najpierw wypadałoby chociaż trochę przybliżyć świat przedstawiony, ale dlaczego twórcy z uporem maniaka stawiają wyżej rzeczy nieciekawe i zbędne nad interesującymi i posiadającymi potencjał. To wspólna podróż do stolicy wydaje się lepszym materiałem na scenariusz – po pierwsze, widz mógłby zobaczyć przynajmniej małe efekty żmudnych treningów, po drugie, byłaby to okazja do pogłębienia relacji bohaterów. Tymczasem rzeczona wyprawa ogranicza się do kilku slajdów, podczas gdy większą część odcinka zajmują kolejne próby Asty oświadczenia się siostrzyce i sielankowy obraz życia w sierocińcu. W zapowiedzi widzimy, że w następnej części nareszcie zacznie się egzamin, ale zgrzytam zębami na samą myśl, ile będzie on trwał.

 

Oczywiście seria nie pozbyła się ani pół wady, powiedziałabym że jest coraz gorzej. Asta nadal drze paszczę niezależnie od sytuacji, a Yuno pozostaje zimny niczym marmur. Cała kompozycja anime woła o pomstę do nieba, a w kolejce czekają grafika i muzyka. Naprawdę nie spodziewałam się cudów, liczyłam jedynie na przyjemne patrzydło pełne „nakama-power”, podbijania poziomów i prób spełnienia marzeń. Nic trudnego, powstało na pęczki podobnych średniaków. Tymczasem Black Clover nie potrafi wykorzystać ani jednego schematu w zadowalający sposób, tak jakby ktoś sabotował cały projekt, licząc na olbrzymią katastrofę. Obawiam się, że nie ma najmniejszego sensu sięgać po wersję animowaną i lepiej od razu poszukać mangi. Nie wyobrażam sobie, że komuś może sprawiać przyjemność oglądanie czegoś tak miałkiego i słuchanie wrzasków Asty. Niestety mamy do czynienia ze słabiutką pod każdym względem, niedofinansowaną i nijaką serią. Black Clover to animowana definicja porażki.

Comments on: "Black Clover – odcinek 3" (1)

  1. Slizza said:

    Zacznij oglądać dalej :) Po 10 odcinku jakoś przestałem na to spoglądać że Asta drze się w niebogłosy, jak dla mnie to anime może być jednym z najlepszych :)

Leave a comment for: "Black Clover – odcinek 3"