Blend-S – odcinek 1

Maika szuka pracy, by móc wyjechać na studia za granicę, problem jednak w tym, że nikt nie chce jej zatrudnić – być może, jak twierdzi sama zainteresowana, „ma coś w oczach, co się nie podoba potencjalnym pracodawcom”. Cóż, nie wygląda, ale nawet kot na jej widok ucieka, więc zapewne coś jest nie tak. Wkrótce Maika wybiera się na kolejną rozmowę kwalifikacyjną, ale pracy nie otrzymuje. Na szczęście trafia w okolice kawiarni Stile, gdzie zniechęcona próbuje się przejrzeć w oknie i stwierdzić, czy naprawdę jest taka przerażająca. Co w tym ze szczęścia? Otóż z kawiarni wypada śnięty blondyn (na którego wcześniej wpadła na mieście), znaczy menadżer, i wykrzykuje, że ją kocha, dostając przy tym solidnego krwotoku z nosa. (Niestety nie widać, czy mu przylała za napastowanie…)

 

 

Szybko okazuje się, że krew z nosa zawsze menadżerowi idzie, jak się podekscytuje czymś, a w tym wypadku bardzo chce zatrudnić panienkę, bo ją kocha i chce, żeby z nim się umówiła i bo przez nią ma dreszcze ekscytacji… Wróć. Menadżer jest lekko nieogarnięty słownie – chce ją po prostu zatrudnić. Oczywiście uradowana Maika natychmiast wskakuje w mundurek kelnerki, a potem się dopiero dowiaduje, jak gościu ma na imię… I co ma tak naprawdę robić w kawiarni. Okazuje się, że Dino Roma (bo tak się nazywa podekscytowany osobnik, notabene pochodzący z Włoch) potrzebuje panienki, żeby wypełnić brakujące miejsce w kawiarni tematycznej (w sumie połączonej z restauracją włoską), gdzie każda z kelnerek ma przypisaną rolę, którą powinna grać by zadowolić klientów – tak więc ją kocha w sposób umowny, czysto interesowny i fetyszystyczny. Albowiem bohaterka zostaje zatrudniona by pełnić role sadystki. Czyli patrzeć na nich z pogardą i obrażać słownie, ponieważ niektórzy lubią być tak traktowani. Cóż, czasu na namysł Maika nie ma, bowiem od razu zostaje rzucona na głęboką wodę – przychodzą pierwsi klienci, którzy chcą poczuć dreszczyk emocji. Wystarczy powiedzieć jedynie, że keczup się w tej zabawie doskonale sprawdził. Bohaterka decyduje się podjąć pracę, a wkrótce poznaje pozostałe dziewczęta.

 

 

Generalnie pierwszy odcinek sprawia dobre wrażenie – bohaterka jest miła, naiwna i pod pewnymi względami trochę niedzisiejsza, dziewczęta dobrze wpasowane w typy (tsundere i oneesan), i nawet jakieś zainteresowania mają, za to trochę irytuje wyjątkowo egzaltowany, przerysowany, zakrwawiony Dino – i proszę nie zrzucać tego na karb bycia Włochem – jest to dla mnie konglomerat cech, które w nadmiarze robią się niestrawne. Kreska jest ładna, tła znośne, SD-czki urocze. Tylko zastanawia mnie, po co jeszcze dawać najazdy kamerą od dołu, widoczki w szatni czy też klapsy po tyłku, skoro same panienki „w typie” wystarczą za fanserwis…

Leave a comment for: "Blend-S – odcinek 1"