Inuyashiki – odcinek 1

Myślę, że wielu dorosłych fanów anime z niecierpliwością i niejaką nadzieją wypatrywało premiery Inuyashiki, licząc na serię dojrzałą, ciekawą, nietypową… Z radością donoszę, że pierwszy odcinek zdaje się spełniać wszystkie te oczekiwania, a nawet i te bardziej wygórowane.

W pierwszym odcinku poznajemy niejakiego Ichirou Inuyashikiego – 58-letniego mężczyznę, wyraźnie zmęczonego życiem, męża i ojca dwójki nastoletnich dzieci. Rodzina Inuyashiki przeprowadza się właśnie do nowego domu zakupionego przez Ichirou, ani jednak jego żona, ani tym bardziej dzieci nie są szczególnie pod wrażeniem mieszkania. Cała rodzina wydaje się mocno obojętna i niewdzięczna względem swojego żywiciela. Oglądanie świata z perspektywy starszego mężczyzny jest raczej smutnym widowiskiem. Inuyashiki widzi wokół siebie wielu młodych, rozwydrzonych i pozbawionych empatii młodych ludzi – wydaje się, że jest w nim jakaś wewnętrzna potrzeba naprawienia świata, co jednak uczynić może 58-latek, wyglądający zresztą na 70-letniego dziadka? Co gorsza, dziadka mocno schorowanego. Mężczyzna dowiaduje się, że przewlekłe bóle, z którymi zmaga się od dawna, są objawem ciężkiej choroby – raka żołądka. Lekarze dają Ichirou 3 miesiące życia. Smutne? Smutne. Ale to nadal nie najgorszy moment tej historii. Gdy mężczyzna wychodzi ze szpitala, próbuje dodzwonić się do któregokolwiek członka rodziny, by przekazać wieści, być może znaleźć odrobinę pocieszenia. Zarówno jednak żona, córka, jak i syn, świadomie ignorują telefon od ojca, wpędzając go w jeszcze większą rozpacz. Po powrocie do domu Inuyashiki udaje się na spacer z psem, którego przygarnął dzień wcześniej (wbrew woli rodziny zresztą) i załamany dociera na wzgórze w pobliskim parku, by tam paść na kolana i zanieść się tragicznym płaczem nad swoim smutnym losem.

Pierwsza część odcinka jest szalenie depresyjna – tym bardziej zresztą, że odmalowana zostaje w sposób bardzo realistyczny. Inuyashiki wzbudza natychmiastowe współczucie, zaś jego najbliższe otoczenie złość z powodu swojej zatrważającej nieczułości.

Gdy jednak nasz bohater obejmując psa szlocha w głos, nagle zauważa, że obok niego stoi młody mężczyzna wpatrujący się w niebo. Nim udaje mu się zagadnąć nieznajomego, dochodzi do nagłej eksplozji. Trudno powiedzieć, czym dokładnie jest ona spowodowana. Z ekranu dochodzą nas głosy wymieniające się informacji o stanie zniszczeń i śmierci dwóch osób. Jeden z głosów nakazuje „odbudowanie” poległych, choć drugi przestrzega go, że mają do dyspozycji jedynie jednostki wojskowe. Mimo to zmarli zostają „odbudowani”. I tu zaczyna się zabawa.

Inuyashiki po odzyskaniu przytomności wraca do domu. Czuje się inaczej, niż zwykle – ból ustępuje, ze zdumieniem odkrywa, że nie potrzebuje już okularów i bez nich widzi wyraźnie. Gdy udaje się do szpitala na kontrolę, aparat rentgenowski nie jest w stanie uchwycić obrazu jego organów wewnętrznych. Wkrótce mężczyzna odkrywa, że jego ciało uległo całkowitej przemianie. Inuyashiki, choć nadal posiada rozum, inteligencję i emocje człowieka, fizycznie jest robotem.

Postanawiając odnaleźć chłopaka, którego widział wieczór wcześniej na wzgórzu, Inuyashiki staje się świadkiem znęcania się grupy młodych ludzi nad bezdomnym. Pod wpływem niezrozumiałego impulsu, postanawia rzucić się mu na pomoc. I choć początkowo wygląda na to, że zostaje skatowany przez młodzież, nagle dochodzi do kolejnego zagadkowego wydarzenia. Jego ciało samoistnie wypuszcza z siebie pociski, które przeganiają napastników, a następnie, niczym najbardziej złożony komputer, zbiera ich dane osobowe i wraz z nagraniem z ataku, wrzuca do Internetu i udostępnia na cały kraj. Życie bezdomnego zostaje uratowane, a Inuyashiki z ulgą odkrywa, że mimo niezrozumiałej zagadki swojego ciała, nadal jest człowiekiem. Co ważne, człowiekiem wreszcie zdolnym do działania…

Pierwszy odcinek pozostawił mnie z gigantycznym apetytem na więcej i poczuciem, że miałam szansę zapoznać się z rzadkiej urody perłą, jaką jest oryginalna, nieszablonowa i nieprzewidywalna seria anime dla dorosłego odbiorcy. Wszystko jest tak, jak powinno – począwszy od bardzo dobrej grafiki i animacji, przez absolutnie nietypową postać protagonisty, aż po kosmiczny pomysł na sam scenariusz. Z doświadczenia wiem już, że nie ma serii tak dobrej, żeby po pierwszym odcinku nie można było jej zepsuć, mam jednak nadzieję, że w tym przypadku nic podobnego się nie stanie. Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji zapoznać się z Inuyashiki, polecam zrobić to natychmiast – nie pożałujecie.

Leave a comment for: "Inuyashiki – odcinek 1"