Kujira no Kora wa Sajou ni Utau – odcinek 2

Zbuntowany Ouni przy okazji „porwania” Lykos zgarnia również Chakuro i cała trójka udaje się razem na opuszczoną wyspę, gdzie dziewczyna pokazuje młodym mieszkańcom prawdziwe Lykos i wyjaśnia pokrótce jakie zasady rządzą światem zewnętrznym. Wizja krwawych wojen toczona przy pomocy żołnierzy, których umyślnie pozbawiono emocji do najszczęśliwszych wizji nie należy, ale nie znamy jeszcze wszystkich szczegółów, więc trudno ocenić to pod względem moralnym. Zresztą, starszyzna Błotnego Wieloryba na pewno też ma swoje za uszami, ale w tutaj też nie mamy jeszcze konkretnych informacji, prócz tego, że w świecie Lykos zwani są „Grzesznikami z Falainy” (gr. „wieloryb”). Przy okazji dowiadujemy się również jak działa cała polityka wyspy – jest prosto, przejrzyście i przede wszystkim logicznie. Sekrety swoją drogą, ale na to jeszcze jest czas. Chyba…

Potem na scenę wkraczają świecące owady i wszyscy podziwiają przepiękne świetlane widowisko i wychodzi na jaw, że przyjaciółka Chakuro się wyraźnie w nim podkochuje, a że okazuje to z gracją słonia w składzie porcelany? Cóż, nic dziwnego, ma w końcu tylko trzynaście lat. A jeszcze później Lykos, która jakimś cudem zaczyna okazywać uczucia, ostrzega, że mieszkańcy Wieloryba są w niebezpieczeństwie, ale kiedy na horyzoncie pojawia się tajemniczy obiekt jest już za późno.

No, i o to chodziło! Więcej akcji i konkretów, mniej sztucznych żartów, trochę emocji z kłopotami i dostajemy jedno z ciekawiej zapowiadających się anime tego sezonu. Przemilczę fakt, iż to jednosezonowa reklamówka, bo jak na razie scenariusz jest interesujący, a liczna obsada ma spore pole do popisu. Aczkolwiek wyraźnie widać, że na pierwszy plan wysunie się tegotygodniowa trójka uciekinierów – Chakuro, Lykos i Oumi. Zobaczymy, co też z tego wszystkiego wyjdzie, ale ten odcinek wypada jak najbardziej na plus! A, w kolejnym pewnie będzie sporo dramatu i łez, więc zobaczymy, jak ekipa poradzi sobie z poważniejszą atmosferą.

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to nie zmienia się praktycznie nic – komputerowe piaski nadal troszkę straszą, ale cała reszta to cud, miód i orzeszki. Tła są śliczne, kreska i kolorystyka miła dla oka, a animacja płynie niczym Błotny Wieloryb po piasku. Ścieżki dźwiękowej słucha się przyjemnie, a piosenki towarzyszące serii są bardzo ładne. Więcej takich poproszę!

No, to do następnego odcinka!

Leave a comment for: "Kujira no Kora wa Sajou ni Utau – odcinek 2"