Mahou Tsukai no Yome – odcinek 3

Do dzisiejszego odcinka najbardziej pasuje chyba słowa „poruszający”. Także „piękny”, „mądry”, „smutny”… Ale im więcej określeń wyszukuję, tym bardziej zacieram wrażenie i gubię ulotny klimat, którym tchnie ta najprostsza z możliwych historia o życiu i umieraniu – a raczej życiu, które się nie kończy, lecz powraca do natury, by dać życie. To trzeba zobaczyć i poczuć.

Porwanie Chise przez tajemniczego nieznajomego na smoku ostatecznie okazuje się tylko psikusem spłatanym Eliasowi – który zresztą ani na moment jej nie opuścił, co każe mi coraz lepiej myśleć o jego zdolnościach, a na moment, przyznaję, w nie zwątpiłam. Lindel wbrew pozorom jest ponoć starszy nawet od Ainswortha i opiekuje się wyspą-rezerwatem smoków. Schronienie znalazły na niej ostatnie ich gatunki (owszem, przywodzą silnie ma myśl dinozaury, ale niech będzie, ma to nawet swoisty urok). Jak się okazuje, zarówno smoki, jak i magowie są gatunkiem zagrożonym wyginięciem. Chise, o ile ukończy szkolenie, może być ostatnią przedstawicielką swego rodzaju.

 

Podczas gdy magowie omawiają swoje sprawy – tym razem to najwyraźniej Elias występuje jako instancja kontrolująca – Chise zajmuje się trójką niedawno wyklutych smoczych  maluchów, co wymaga mnóstwo sił do zabawy. Kiedy małe wreszcie padają zmęczone, zbliża się do wielkiego starego smoka imieniem Nevin, który jest już bliski śmierci. Przywodzi jej to na pamięć własny niedawny zamiar odebrania sobie życia. A wtedy okazuje się, że smok potrafi czytać w myślach… Ich rozmowy nie będę streszczać, by nikomu nie psuć przyjemności oglądania. Jest „pogodna mądrym smutkiem”, jak pisał Staff, i w piękny, subtelny sposób dotyka najważniejszych kwestii istnienia.

Przy tej okazji dostajemy także, dzięki rozmowie Eliasa i Lindela, kolejne informacje na temat Sleigh Beggy, którą jest Chise. Wyraźnie widać, że daje jej to ogromne zdolności i wspaniałe możliwości, ale jednocześnie stanowi dla niej ciężar i zagrożenie. Zatem na Eliasie spoczywa wielkie zadanie, by pomóc jej sobie z tym radzić. Bardzo, bardzo chętnie zobaczę, jak też się im to będzie układało.

Graficznie – pozostanę przy prostych określeniach jak „piękne”, mimo surowości krajobrazu wyspy i nieco zabawkowych projektów smoków, oraz „doskonała robota”. Nie zabrakło uroczych esdeczków, tak potrzebnych przy poważnym klimacie opowieści. W dodatku w odcinku pojawia się prześliczna nastrojowa piosenka, potwierdzając, że także muzycznie nie ilość jest ważna, ale jakość. Cóż mogę więcej powiedzieć? Ci, co znają mangę, wiedzą, a reszta moim zdaniem powinna się jak najszybciej zapoznać przynajmniej z anime.

 

Leave a comment for: "Mahou Tsukai no Yome – odcinek 3"