Cardcaptor Sakura: Clear Card Hen – odcinek 1

Sakura rozpoczyna naukę w gimnazjum, a wraz z nią większość jej przyjaciół ze szkoły podstawowej. Mimo braku „magicznych” atrakcji dziewczynka nie narzeka, w końcu cały czas towarzyszy jej Cerberus, ma również kontakt z Eriolem, przebywającym w Anglii, a zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego do Japonii powraca Shaoran. Sakurze pozostaje się tylko cieszyć obecnością ukochanych osób i piękną wiosną. Nic jednak nie trwa wiecznie – pewnej nocy bohaterkę nawiedza dziwny sen, w którym widzi tajemniczą zakapturzoną postać oraz przezroczyste magiczne karty. Zaraz po przebudzeniu, wiedziona przeczuciem, postanawia sprawdzić, jak się mają jej karty i z przerażeniem odkrywa, że wszystkie stały się przezroczyste oraz straciły swoją moc. Nawet Yue nie jest w stanie wytłumaczyć, co się mogło stać, a Eriol nie odpowiada na e-mail. Jedyną osobą zadowoloną z całego zamieszania wydaje się Tomoyo, która liczy, że wkrótce będzie miała wiele okazji, by podziwiać Sakurę w kostiumach własnego projektu, i wszystko wskazuje na to, że nie myli się…

 

 

Od emisji pierwszej serii Cardcaptor Sakura minęło prawie dwadzieścia lat, ale oglądając pierwszy odcinek nowej serii miałam wrażenie jakbym skończyła seans wczoraj. Porwała mnie fala nostalgii spowodowana podobieństwem nowej produkcji do poprzedniczki – mamy tych samych seiyuu, ten sam uroczy nastrój, tych samych przesympatycznych bohaterów oraz tę samą dopracowaną kreskę. Naprawdę nie sądziłam, że twórcy pozostaną tak wierni oryginałowi, co oczywiście uważam za ogromną zaletę. Na razie jest perfekcyjnie – historia, mimo pewnej wtórności, zapowiada się wyjątkowo mrucznie, zwłaszcza że brakowało mi serii mahou shoujo w starym dobrym stylu, a Cardcaptor Sakura: Clear Card Hen na razie nie ma ambicji, by zaskakiwać widzów nowoczesnym podejściem do tematu. Jedynym ukłonem w stronę współczesności są wszechobecne telefony komórkowe i fakt, że Sakura zamiast listów wysyła przyjaciołom e-maile.

Cóż, po pierwszym odcinku moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne i wydaje mi się, że dotyczy to każdego fana poprzedniej części. Nawet ścieżka dźwiękowa zgrabnie nawiązuje do pierwszej serii – zarówno czołówka, jak i piosenka towarzysząca napisom końcowym idealnie wpisują się w szereg energicznych, melodyjnych i dobrze zaśpiewanych utworów, do tej pory ilustrujących przygody Sakury. Również kompozycje puszczane w tle są doskonale znane fanom cyklu, co w tym przypadku należy uznać za zaletę, a nie próbę oszczędności. Jedyne, czego mi zabrakło, to śliczne kostiumy, szyte dla bohaterki przez Tomoyo, ale zapowiedź drugiego odcinka pokazuje, że te niewielkie braki wkrótce zostaną uzupełnione. Co tu dużo mówić, jest cudnie i na razie wszystko wskazuje na to, że szybko się to nie zmieni!

Leave a comment for: "Cardcaptor Sakura: Clear Card Hen – odcinek 1"