Koi wa Ameagari no You ni – odcinki 2-3

Jeśli ktokolwiek myślał, że zgodnie z prawidłami pierwszej nastoletniej miłości Akira niczym bohaterka shoujo będzie przez całą serię wzdychać do obiektu swoich uczuć, w kulminacyjnym punkcie wyzna mu swoje uczucia i będą żyli długo i szczęśliwie, to musi przygotować się na sporą niespodziankę. Jako że mamy do czynienia z ekranizacją mangi seinen, dziewczyna dosyć szybko zdobywa się na odwagę (czy raczej w przypływie chwili podejmuje impulsywną decyzję) i ubiera w słowa swoje zauroczenie. Zaraz, ale japońscy autorzy uwielbiają nieporozumienia wszelakie… Nie? Nie będziemy przez kolejne X odcinków zastanawiać się, kiedy zainteresowana postanowi wyjaśnić sytuację? Ojej, no jak tak można?

Jak już wcześniej pisałam, Koi wa Ameagari no You ni to opowieść przede wszystkim o dojrzewaniu, którego zauroczenie i miłostki są jedynie częścią. Owszem, wątek powiedzmy romantyczny stanowi trzon tej historii, ale mimo iż wydawać by się mogło, że serial stąpa przez to po bardzo cienkim lodzie, jeśli całość będzie rozwijać się dalej w taki sposób, jak przez pierwsze trzy odcinki, to mamy szansę dostać jedną z lepszych obyczajówek w ostatnim czasie. Zarówno anime jak i manga traktują bowiem wzięty na warsztat temat poważnie, ale przefiltrowany przez sporą dozę realizmu, subtelności i humoru, staje się on naprawdę strawny i jest raczej głównym elementem większej układanki. Poza tym twórcy ewidentnie postawili na naturalność i umiarkowanie, bo nie uświadczymy tu podniosłych czy wręcz teatralnych scen, a raczej ciche i kameralne momenty pełne życiowej nieporadności. Jak widać, czasem nie potrzeba wyjątkowo oryginalnej fabuły, a prawdziwy talent to taki, który potrafi w ciekawy sposób opowiadać o rzeczach najbardziej prozaicznych.

W dobrych okruchach życia nie może również zabraknąć pełnokrwistych postaci i takie też kreuje Jun Mayuzuki, a że poznajemy je przez pryzmat najróżniejszych codziennych sytuacji, tym lepiej. Bez wątpienia prym wiedzie tu Akira, która mimo pozornie cichego czy nawet wyniosłego usposobienia na przestrzeni tych kilku odcinków miała szansę pokazać się z różnych stron i odkryć przed widzem swoje cechy charakteru, których na szczęście nie ma dwóch na krzyż. A co najważniejsze, zachowuje się jak na jej wiek przystało, z odpowiednią impulsywnością i brakiem dystansu. Bardzo ciekawie prezentuje się również obiekt jej uczuć – Masami Kondou, który z wizerunkiem typowego animowanego amanta rozmija się o lata świetlne. Mocno niepozbierany człowiek w średnim wieku nadrabia swoje braki ciepłym usposobieniem, co przynajmniej w oczach Akiry zdecydowanie wystarczy. Ale cóż, wiemy jak to jest, kiedy patrzymy na życie przez różowe okulary młodzieńczej naiwności. Nie, nie sądzę, żeby fabuła skupiała się na bezlitosnym odzieraniu bohaterki ze złudzeń, ale raczej na ukazaniu kontrastu między punktami widzenia dwóch osób na różnych etapach życia. Reszta obsady prezentuje się mniej lub bardziej schematycznie, ale tak uogólniając to bardzo sympatyczna gromadka.

Nie należy również zapominać o bardzo przyjemnej dla oka i ucha oprawie technicznej, co przede wszystkim widać w niezwykle barwnej i odpowiednio szczegółowej grafice wzbogaconej niezgorszą animacją. Pewnie, że nie uświadczymy tu bardzo dynamicznych scen, ale jak na razie wszystko wygląda naprawdę ładnie. Nawet elementy wyraźnie trójwymiarowe nie gryzą się z resztą obrazu. No dobrze, kreska nie wszystkim może od razu podpasować, ale gwarantuję, że naprawdę łatwo się do niej przyzwyczaić. A do tego wszystkiego nastrojowa ścieżka dźwiękowa – żyć, nie umierać.

Mówią „nie chwal dnia przed zachodem słońca”, ale jeśli w przyszłości pojawi się w bloku Noitamina więcej anime takich jak Koi wa Ameagari no You ni, to ma on szansę odzyskać swoją dawną reputację jako propagator opowieści dojrzalszych i mniej schematycznych niż to się zwykle zdarza.

Orzeźwienie w dusznej atmosferze lata i promyczek na ponure zimowe dni!

Leave a comment for: "Koi wa Ameagari no You ni – odcinki 2-3"