Szesnastoletnia Hazuki Kagimura nie ma żadnych przyjaciół. Wiecznie chodzi z głową w chmurach, a brak uwagi na lekcjach kończy się wzywaniem do pokoju nauczycielskiego. W klasie uważana jest za odludka, nie potrafi nawiązać nawet prostego kontaktu z rówieśnikami. W nieprzyjemnych lub stresujących chwilach odczuwa dziwną potrzebę przeczytania książki, co nazywa Syndromem Opowieści. Książki pozwalają jej uciec od rzeczywistości.

Pewnego dnia odnajduje w swojej torbie książkę, której nie kupowała. Chwilę później zauważa osobę, której nie widzi nikt inny. Bez dłuższej chwili namysłu postanawia za nią podążyć, a po drodze okazuje się, iż zdecydowanie ma do czynienia z osobą potrafiącą używać magii.

W ślad za nieznajomą trafia do świata magii, którego sama jeszcze nie rozumie. Rzecz jasna zostaje wykryta jako intruz, a splot wydarzeń sprawia, iż musi uciekać przed nieznajomą dziewczyną – uciekać całkiem nago. I trzeba jej przyznać, że w uciekaniu nie ma sobie równych.

Yumilia Qazan, która goniła Hazuki po całym szkolnym kampusie, zauważa, iż przybyszka ma magiczną książkę i z tego powodu postanawia wyzwać ją na pojedynek, by zobaczyć, jaką mocą dysponuje. Niestety, sama zainteresowana nic o używaniu magii nie wie, zaś pojedynek przerywa im nieznajoma, za którą Hazuki podążała. Główna bohaterka na krótką chwilę przywołuje magiczną moc, którą nazwano tajemniczym słowem Mädchen. Co to oznacza, dowiemy się zapewne w kolejnym odcinku.

Jak widać, wprowadzenie do fabuły Märchen Mädchen jest do bólu standardowe i polega na szczęśliwych lub nie zbiegach okoliczności. Oprawa wizualna jest dobra, chociaż projekty postaci wyglądają mocno cukierkowo, co nie każdemu musi przypaść do gustu. Miło było też zobaczyć całkiem ładne tła, choć widać też, że nie będzie brakować fanserwisu. Oprócz nagiej lolity latającej po ekranie przez sporą część odcinka, jego ogromne ilości umieszczono w openingu i endingu, gdzie wykorzystano znaczną część możliwych do wyobrażenia fetyszy…