Violet Evergarden – odcinek 3

 

Violet rozpoczyna kurs na zostanie dyplomowaną Doll. O dziwo, na początku idzie jej bardzo dobrze – za część techniczną zbiera najlepsze oceny w klasie. Jednak w końcu musi przyjść moment prawdziwego pisania listów.

Jej partnerką zostaje Luculia Marlborough, która chce napisać list do rodziców. Cóż, efekty mogą być wyłącznie takie same, jak ostatnio. To sprawia, że Violet nie zalicza kursu, jednak to nie jest koniec jej znajomości z Luculią.

 

Obydwie panie zacieśniają znajomość. Dowiadujemy się, iż Luculia straciła podczas wojny rodziców, a jej brat popadł w alkoholizm. Dziewczyna nie może pogodzić się z tym, iż nie potrafi do niego dotrzeć, nawiązać z nim relacji. Po jednej z takich rozmów Violet podejmuje inicjatywę napisania listu i doręczenia go do brata Luculii.

 

List ten zmienia wszystko. Luculia pokazuje go nauczycielce, która uznaje to za wystarczający powód do zmiany decyzji w sprawie zaliczenia Violet. Wyraziła ona w prostych słowach to, co Luculia chciała przekazać, a umiejętność odczytania i przekazania uczuć to przecież podstawa pracy Doll. Szczerze? Cała sytuacja była mocno naciągana, a zmiany postrzegania uczuć przez Violet nie uzasadniły żadne wydarzenia z tego odcinka…

Po trzech odcinkach Violet Evergarden jestem mocno zawiedziony. Seria nie tylko nie potrafi wnieść czegoś oryginalnego – nie potrafi także dobrze wykorzystywać schematów i kreować logicznego ciągu wydarzeń. Postaci nie rokują dobrze na przyszłość. Nawet oprawa wizualna, której od strony technicznej nie można nic zarzucić, przez większość czasu nie ma jak się wykazać – mamy tutaj głównie ciemne, ponure sceny. Podsumowując, nie potrafię polecić tej serii nikomu. Być może przyszłe odcinki przyniosą poważne zmiany, ale w momencie, w którym nie jestem ciekawy, co będzie dalej, ma to dla mnie trzeciorzędne znaczenie.

Comments on: "Violet Evergarden – odcinek 3" (2)

  1. A moje wrazenia sa skrajnie inne, ale to moze dlatego, ze intelektualnie to ja sie wyzywam zawodowo i w domu juz nie czyuje az tak wielkiej potrzeby analizy kazdego detalu fabuly, a moze dlatego, ze jestem kobieta i jakos inaczej to odbieram. Scena, w ktorej Violet w jednym zdaniu ujela potok slow pogubionej przyjaciolki, byla genialna i doskonale rozumiem zamysl tworcow! I tak, wcale sie nie dziwie nauczycielce, ze na podstawie tego listu mianowala ja na lalke. Wszystkie dotychczasowe odcinki uzasadniaja te scene! Violet poczula blisosc z ta dziewczyna, bo obydwie w jakis sposob utracily w na wojnie kogos bliskeigo. Dlatego byla w stanie trafic w punkt piszac list. Seria ma niesamowity Nastroj! Kazdy odcinek wciaga mnie tak samo. Na poczatku lypne na niego okiem, potem zaczynam ogladac z uwaga, a pod koniec chce wiecej, wiec ogladam ending a potem siedze w ciszy piec minut. Wniosek: moze to seria dla kobiet a nie dla facetow?

    • Easnadh said:

      Tylko że Violet przepisała prawie słowo w słowo ostatnie dwa zdania, które Luculia powiedziała, zanim zaczęła rzucać wymówkami i uciekła. Każdy by to potrafił.
      Luculia: „Po prostu cieszę się, że żyje. Chciałabym mu podziękować za to, że wrócił do domu.”
      List Violet: „Cieszy mnie to, że jesteś (w sensie: żyjesz). Dziękuję.”

      No i jak dla mnie jeden list to za mało, żeby zaliczyć kurs. Nie wiem, ile one się tam ich naszrajboliły, ale pewnie jakąś liczbę mnogą, skoro Luculia wspomina, że Violet zawsze prosi o jakieś wiadomości o majorze. Zakładam, że każdy poprzedni list w wydaniu Wioletki był raportem. Owszem, list do brata Luculii jest krokiem naprzód, ale żeby od razu zaliczać komuś kurs i dawać elitarną odznakę? Nope, to bzdura.

      Aha, żeby nie było niejasności: jestem kobietą. I nadal dostrzegam wady tej serii.

Leave a comment for: "Violet Evergarden – odcinek 3"