Hugtto! Precure – odcinek 2

Drugi odcinek dzieli czas między porządkowanie świata przedstawionego a wprowadzenie nowej Precure, czyli nie zawiera absolutnie nic zaskakującego. Hugtto! Precure idzie utartą drogą i wykłada od razu całą kawę na ławę. Dowiadujemy się, czego chce zła korporacja, jak również, że Harry i Hug-tan pochodzą z innego świata, któremu została odebrana cała przyszłość. Nie powinnam kręcić nosem, bo to wszystko jest zupełnie jak zwykle, ale nie ukrywam, że wolałabym ciut większą pomysłowość w obrębie utartych schematów.

  

Zdecydowanie najgorsze wrażenie zrobiło na mnie rozwiązanie problemu, jak też Hana zamierza ukrywać obecność Hug-tan przed rodziną. Otóż – wcale, albowiem Harry wyciąga z walizki magiczny domek, sam zaś zmienia się w przystojnego młodzieńca i sprawa zostaje skutecznie załatwiona. Jak sądzę, rodzice (w tym odcinku nie pojawili się ani na moment) nawet nie zauważą, że córuchna po lekcjach zamiast do domu, idzie do obcego faceta… Mueh. Plus jest taki, że Harry przynajmniej nie jest kolejną upiornie słodko szczebioczącą maskotką serii, aczkolwiek występująca w tej roli Hug-tan godnie zastępuje go w wywoływaniu próchnicy samym widokiem.

  

Drugi wątek, związany z nową koleżanką Hany, Saayą Yakushiji, jest podobnie funkcjonalny i pozbawiony wdzięku. Doceniam jedno: Saaya nie jest – jak bywały jej „poprzedniczki” – nadmiernie dojrzała. Owszem, jest odpowiedzialna, chętna do pomocy, no i dobra w nauce, ale poza tym nie ma wątpliwości, że to jednak rówieśnica Hany. To sprawia, że motyw nawiązania się między nimi przyjaźni wypada dość naturalnie, oczywiście dopóki nie zaczniemy się zastanawiać, dlaczego właściwie Saaya nie ma innych przyjaciółek (odpowiedź: bo tego wymaga fabuła) i nagle zbliża się do nowo poznanej koleżanki. Droga prowadząca ją do zostania wojowniczką Precure, Cure Ange, jest prosta jak strzała i pozbawiona choćby cienia wątpliwości czy wahania.

  

Następny odcinek, sądząc po zapowiedzi, nie zaprezentuje jeszcze trzeciej wojowniczki, Cure Etoile, ale też nie wygląda specjalnie obiecująco. Na razie jest zwyczajnie i po prostu przeciętnie – Hugtto! Precure ma wszystkie wymagane elementy na miejscu, ale brakuje mu jakiegoś błysku i pomysłu na siebie. Od razu mówię, że to się może zmienić, bo czasu jeszcze dużo, ale sporo wskazuje na to, że będzie to seria bez większego przekonania wykorzystująca sprawdzone metody i do tego się ograniczająca.

Leave a comment for: "Hugtto! Precure – odcinek 2"