Hugtto! Precure – odcinek 3

  

Trzeci odcinek, zgodnie z przewidywaniami, nie wprowadził nowej wojowniczki, poza tym jednak można mówić o niespodziewanym obrocie wydarzeń. Otóż z powodu dąsów i płaczów Hug-tan, Hana i Saaya wraz z Harrym (w ludzkiej postaci) wędrują po mieście w poszukiwaniu tajemniczego czegoś, co podpowiada im najnowszy gadżet (już wkrótce w dobrych sklepach obok ciebie!), czyli magiczny tablet. W trakcie tej przechadzki spotykają… Mamę i siostrę Hany, które gładko przyjmują do wiadomości, że Hana pomaga w opiece nad dzieckiem obcemu facetowi, w dodatku podejrzanie młodemu jak na ojca. Wszystko to ostatecznie doprowadza do tego, że Harry zostaje przedstawiony także tatusiowi Hany i zachęcony do odwiedzania państwa Nono. Z jednej strony to załatwia sprawę ukrywania Hug-tan przed rodziną, ale z drugiej jest nieznośnie naiwnym zagraniem, które z całą pewnością dałoby się scenariuszowo ułożyć zgrabniej.

 

Poza tym mamy walkę z potworem tygodnia, ponownie przysłanym przez rozchełstanego blondyna (podoba mi się bardziej niż rezydentny biszonen Harry, szkoda że pewnie za parę odcinków zostanie ubity albo trafi na bezrobocie). Jej przypadkowym świadkiem jest Homare Kagayaki, która jeszcze nie wie, że za odcinek lub dwa dołączy do ekipy Precure, a na razie została do scenariusza tego odcinka przyfastrygowana grubymi nićmi. Na marginesie raz jeszcze słyszymy o tym, jak to świat Harry’ego i Hug-tan został pozbawiony przyszłości i zamarł w czasie, co zostawia dwa interesujące pytania. Czym Harry właściwie jest oryginalnie – człowiekiem czy chomikiem? No i kim Harry właściwie jest, skoro akurat jemu udało się uniknąć odebrania przyszłości? Ciekawe, czy pod tym względem także dostaniemy powtórkę z Yes! Precure 5.

 

Po trzech odcinkach największą zaletą Hugtto! Precure pozostaje grafika – owszem, cukierkowa, ale dość dopracowana, z ładnym kadrowaniem i przyjemnymi świetlistymi efektami towarzyszącymi przemianom i samym walkom. Cała reszta… No właśnie, sprawia wrażenie fastrygowania potrzebnych elementów głównego wątku, bez żadnego wdzięku czy pomysłu. Znacznie gorzej wykorzystany jest motyw przewodni – po pierwszym odcinku właściwie zupełnie nie widać, żeby Hana jakoś szczególnie kibicowała innym (bo nie ma do tego okazji), a już kompletnie nie ma uzasadnienia, dlaczego czirliderskie okrzyki wydaje także Cure Ange. Poszczególne odcinki sprawiają na razie wrażenie dość chaotycznego zbitka scen – niby na tym etapie rozwoju fabuły to jeszcze normalne, ale z drugiej strony Kirakira Precure à la Mode bez wysiłku pakowało w te dwadzieścia kilka minut przyjemnie kompaktowe historyjki, i to od samego początku.

 

Nie wiem, na ile przemawia przeze mnie uprzedzenie, ale nowa seria Precure sprawia wrażenia czegoś, co w najlepszym razie będzie po prostu przeciętne, a w najgorszym – posypie się w jakimś momencie fabularnie. Liczyłabym jednak na to pierwsze, bo spektakularne katastrofy w rodzaju Mahou Tsukai Precure są jednak rzadkie.

 

Leave a comment for: "Hugtto! Precure – odcinek 3"