Binan Koukou Chikyuu Bouei Bu Happy Kiss! – odcinek 2

Miałem jeszcze nadzieję po pierwszym odcinku. Może miał pokazać, że to ciągle stary (dobry?) Binan…, a w kolejnych wprowadzą jakieś innowacje, choć najdrobniejsze? Pretekst mieli pod ręką – tym razem magiczne zwierzaki w postaci wydry i liska to książęta z magicznego królestwa rywalizujący o tron. Dałoby się łatwo wprowadzić jakieś dodatkowe postacie, wątki, wycieczki poza teren szkoły, cokolwiek…

Ale nie, to jednak kompletne kopiuj-wklej, tylko z sezonu na sezon fabuła robi się coraz bardziej streamlined, tzn. przycinają wszelkie wstępy, związania akcji i przechodzą jak najszybciej do powtarzalnego rytuału walki z potworem tygodnia. Twórcy się z tego nabijają, temu nie przeczę, tylko naśmiewanie się z powtarzalnego i nudnego schematu nie sprawia, że przestaje on być powtarzalny i nudny.

W związku z owym streamliningiem w drugim odcinku wiemy już wszystko o antagonistach z samorządu oraz wrażym lisku. Zostaje to wyjaśnione w retrospekcji, która zajmuje pół odcinka. Lisek i wydra zostali wysłani przez magicznego króla, aby wykazali, który jest godny korony, ble ble, lisek dostrzegł pokrewną duszę w szefie samorządu Ibusukim, razem przekonali resztę samorządu, ble ble, znużeni protagoniści w trakcie monologu antagonistów na ten temat uciekają zająć się czymś ciekawszym. Żarcik rozumiem, ale niespecjalnie rozumiem, dlaczego, skoro twórcy sami przyznają, że to nieznośnie nudne, to jednak uważają, że to dobry pomysł katować tym widzów. Taka puenta w żaden sposób nie jest warta męczenia się z tym wątkiem przez 10 minut. Podobnie pod koniec odcinka bohaterowie zaczynają się zastanawiać, dlaczego właściwie bez przerwy chodzą do łaźni. Przy tym samoświadomym żarcie nawet się uśmiechnąłem, ale zamiast przyznania, że to pozbawione sensu powtarzanie poprzednich Binanów wolałbym, aby twórcy po prostu tego nie robili…

Do tego dochodzi jeszcze problem nowego lidera protagonistów Kyoutarou. To miłe, że przynajmniej spermutowano charaktery bohaterów i za przywódcę Klubu Obrońców Ziemi robi teraz patentowany leń i obibok, którego za uszy trzeba ciągnąć, żeby zajął się potworami zagrażającymi szkole. Jest to nawet lekko śmieszne, ale problem polega na tym, że ten serial jest nużący i bez centralnej postaci, która większość czasu śpi. Niewiele w nim charakteru poza flegmatycznym stosunkiem do wszystkiego, co udziela się i mi, dalej pogrążając ten serial.

Cóż, poza tą długą wyliczanką problemów, drugi odcinek jest przynajmniej bardziej absurdalny od pierwszego, i podczas kilku scen da się w nim uśmiechnąć. To jednak nie wystarcza, aby warto było to oglądać…

Leave a comment for: "Binan Koukou Chikyuu Bouei Bu Happy Kiss! – odcinek 2"