Butlers ~Chitose Momotose Monogatari~ – odcinek 3

Ileż to się działo w tym odcinku! W jednym wątku cała szkoła pod kierunkiem samorządu szykuje się do dorocznej imprezy kulturalno-rozrywkowej, w której uczestniczą także właściciele okolicznych sklepów i lokali gastronomicznych. W drugim wątku Ren, wspierany przez Holmesa i Watsona, śledzi swojego przyjaciela, Hotaru, podejrzewanego o romans z nauczycielką muzyki. W trzecim wątku Haruto sypie na prawo i lewo aluzjami, że ma trudne życie i potrzebuje oddanego przyjaciela. W czwartym wątku J, jak zawsze nieskazitelnie ponury, po raz kolejny tropi Hayakawę, co kończy się bójką w opuszczonym lokalu, po której omal, omal nie zdąża paść jakieś wyjaśnienie związane z p.o. głównego wątku fabularnego, czyli sprawą zniknięcia Tenny i przerzucenia J-a oraz Hayakawy w przyszłość (czy tam do innego świata).

Tylko dlaczego to wszystko było tak śmiertelnie nudne?!

 

 

Na pewno po części odpowiada za to badziewna oprawa wizualna. Trudno o wykrzesanie humoru lub wzruszenia ze sceny, w której postaci poruszają się jak niemrawe drewniane kukiełki – a i to tylko wtedy, kiedy absolutnie nie da się wymyślić czegoś, co pozwoliłoby im stać jak słupy. Jako że to nie film aktorski, ruch to nie tylko sceny akcji, ale i mimika, więc ona także została ograniczona już nie do minimum, ale zdecydowanie poniżej minimum tego, co byłoby potrzebne. Trzeba zresztą powiedzieć, że seiyuu dopasowują się dzielnie do stylu wizualnego i swoje kwestie wygłaszają sztywno, a jeśli się da – także letargicznie.

Nie ma się jednak co czarować. W jeszcze większym stopniu to problem reżyserii i scenariusza. Ta pierwsza nie jest w stanie wykreować nawet cienia klimatu nawet ze scen, w których powinno to być stosunkowo proste, takich jak ta w opuszczonym salonie gier. Ten drugi nadal nie potrafi pozbierać poszczególnych kawałków i pomysłów w całość, która miałaby jakikolwiek rytm i motyw przewodni. W zasadzie widzę, co to ma być, widziałam już tysiące razy – dramatyczno-tragiczny wątek główny „pod spodem”, a na wierzchu, przynajmniej początkowo, lżejsze okruchy życia, dzięki którym możemy lepiej poznać bohaterów. No to poznajemy… J jest bucem i idiotą. Hayakawa jest idiotą i bucem. Ren jest idiotą egzaltowanym. Hotaru jest słodkim idiotą. Haruto robi z tego towarzystwa jeszcze stosunkowo najlepsze wrażenie, ale też tylko w chwilach, kiedy nie zaczyna wzdychać za J-em jak pensjonarka za Rudolfem Valentino.

Werdykt podtrzymuję: oglądać się tego nie da. Nawet dla obśmiania nieudolności twórców, bo na to Butlers jest najzwyczajniej w świecie za nudne. Ta seria ma mniej więcej tyle charakteru, co niedosolone i rozgotowane warzywa z mrożonki. Nie to, żeby człowiek miał się tym otruć, ale jeśli można uniknąć…

Leave a comment for: "Butlers ~Chitose Momotose Monogatari~ – odcinek 3"