Golden Kamui – odcinek 1

Oto jedna z najbardziej oczekiwanych serii wiosennych! Głównego bohatera, żołnierza Saichiego Sugimoto poznajemy podczas wojny japońsko-rosyjskiej. Dzięki swoim wyczynom zyskał on przydomek „nieśmiertelnego”, ale poza nim nie przyniosły mu one zaszczytów i chwały, dlatego, chcąc spełnić obietnicę daną przyjacielowi, Sugimoto zmuszony jest szukać złota na Hokkaido. Podczas poszukiwań poznaje starego włóczęgę, który opowiada mu mroczną legendę o złocie Ajnów, skradzionym i ukrytym przez pewnego człowieka. Ponoć jedyną wskazówką prowadzącą do skarbu są tatuaże wykonane przez złoczyńcę na ciałach współwięźniów. Tyle że podczas transportu rzeczeni przestępcy zabili wszystkich strażników i uciekli. Cóż, na początku Sugimoto nie wierzy w bajania staruszka, przynajmniej do czasu, gdy ten, trzeźwiejąc, dochodzi do wniosku, że powiedział zbyt wiele i próbuje zabić żołnierza. Saichi nie otrzymał swego przezwiska za darmo – nie dość, że uchodzi z życiem, to jeszcze przegania starca. Po czasie dochodzi do wniosku, że pozostawienie przy życiu napastnika jest błędem i postanawia go odnaleźć – tyle że niedźwiedź okazuje się szybszy. Na ciele pijaczka bohater odkrywa tatuaże, a w jego głowie powoli rodzi się plan. Tyle że na drodze do bogactwa staje mu wspomniany niedźwiedź, a z opresji ratuje go dziewczynka z plemienia Ajnów, Asirpa… Ostatecznie wspólnie postanawiają zdobyć złoto Ajnów.

 

 

To było dobre, zwłaszcza jeżeli lubi się takie mroczne, przygodowe historie. Bohaterowie są ciekawi, a zawiązanie fabuły pozbawione zbędnych ozdobników. Już sama opowieść starego pijaczka była na tyle intrygująca, że rozwiała moje wątpliwości co do tego, czy chcę oglądać Golden Kamui. Wisienką na torcie, a właściwie trzema, są okres, w którym toczy się akcja, historyczna i etnograficzna wierność oraz Hokkaido. Jestem pewna, że wszystkie osoby zainteresowane kulturą Japonii sięgną po omawiany tytuł chociażby dla Ajnów, czyli jednego z najbardziej interesujących ludów Azji. Poza tym warto zwrócić uwagę może nie na naturalizm serii, ale umiejętne ukazanie okrucieństwa i przemocy. Twórcy nią nie epatują, ale skoro mamy wojnę oraz starcie człowieka z naturą w jej najdzikszej postaci, bez krwi się nie obędzie. Natomiast na razie trudno napisać coś więcej o postaciach, poza tym, że są ciekawe i pełnokrwiste, a przy tym pozbawione typowego dla anime idealizmu. To nie są ładne wydmuszki czy heroiczni bohaterowie zaprogramowani na wygłaszanie pompatycznych przemów, ale bardzo ludzkie jednostki, obarczone konkretnym bagażem doświadczeń.

Technicznie byłoby wspaniale – zimowe krajobrazy wyglądają cudnie, projektom postaci też trudno coś zarzucić, duże brawa za efekty świetlne i niezłą animację, ale… matko i córko to koszmarne CG! Oczy krwawią, a włosy stają dęba. Serio serio. I to w sumie największa i jedyna poważna wada anime, które zapowiada się mrucznie i wyjątkowo ekscytująco.

Leave a comment for: "Golden Kamui – odcinek 1"