Hinamatsuri – odcinek 3

Mówią „nie chwal dnia przed zachodem słońca” i mówią mądrze, bo trzeci odcinek Hinamatsuri wywołał we mnie bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony dostajemy momentami przezabawną i przeuroczą serię, a z drugiej dobór materiału i wymowa poszczególnych historyjek (tym razem trzech) była dosyć niefortunna. Albo bardzo niefortunna, w zależności od gustu widza. Żarty żartami, ale poczucie humoru w tej serii jest tak specyficzne, że nie mam zupełnie pojęcia, czego spodziewać się w następnym odcinku. Trochę jak rosyjska ruletka: kilka razy trafisz w dziesiątkę, a ten jeden raz wpakujesz sobie kulkę. Chociaż odniosłam wrażenie, iż akurat w tym odcinku nabojów było więcej niż jeden… Znaczy, ja wiem, że mimo sporej dawki przyziemności świat przedstawiony w anime jest dosyć umowny, ale żeby rozmijać się z rzeczywistością o lata świetlne?

Problem ludzi bezdomnych w Japonii jest całkiem poważny, chociaż na pierwszy rzut oka praktycznie niewidoczny, bo prawie się o nim nie mówi (zresztą, jak o wielu innych sprawach, ale to temat na długą i wyczerpującą dyskusję, a nie na zajawkę). Wynika to z wielu czynników, głównie z ogólnej znieczulicy i niewtrącania się w sprawy innych, przez co sporo głównie starszych osób pozbawionych jest jakiejkolwiek pomocy i musi sobie radzić samodzielnie. Dlatego nikogo nie dziwią swoiste miasteczka bezdomnych znajdujące się zwykle w miejskich parkach, gdzieś z dala od głównych deptaków. Ale nawet jeśli żyją oni w nie aż takich strasznych warunkach, jak na ich sytuację życiową, tutaj ten motyw został pokazany z bardzo niefortunnej strony. Mamy bowiem Anzu, której zepsuło się urządzenie i nie może wrócić do domu, więc, kontynuując tradycję z poprzedniego odcinka, biega po mieście, kradnąc co popadnie, i ostatecznie mało nie wpada w ręce rozwścieczonych sprzedawców. Ratuje ją jednak pewien starszy pan, który przy okazji daje jej schronienie i uczy wartości pieniądza. Morał niby fajny, ale gdyby spojrzeć na to z logicznego punktu widzenia, to sytuacja jest co najmniej upiorna. Raz: nikt nie przejmuje się tym, że mocno nieletnia dziewczynka nie ma dachu nad głową i żyje ze zbierania puszek. Dwa: fajnie, że Anzu trafiła na życzliwych ludzi, ale w pierwszej chwili, kiedy zobaczyłam, że ma mieszkać w parku z grupą mocno podstarzałych mężczyzn , to coś mnie zmroziło. Ja wiem, że to nie jest tego typu historia, ale brr…

Druga kwestia: w poprzednim odcinku wciągnięta w szpiegowskie plany Hiny jej koleżanka z klasy, Hitomi Mishima, w wyniku zbiegu okoliczności i pomyłki robi chwilowo a barmankę. Potem jednak okazuje się, że niepozorna gimnazjalistka ma talent do robienia drinków i ostatecznie zaczyna wieczorami pracować za barem. Fajny motyw komediowy? Być może, gdyby nie fakt, iż cała sytuacja jest wynikiem szantażu, a i sam pomysł, żeby tak mocno nieletnia dziewuszka obsługiwała pijanych facetów, też jest upiorny. Tym bardziej, że pewnego wieczoru na Hitomi wpada jej wychowawca w towarzystwie mocno pijanego wicedyrektora… Wniosek z tego taki, że gimnazjalistka na pewno nie byłaby w stanie serwować takich drinków, więc to nie jest rzeczona uczennica i problem załatwiony! Tzn. w sumie to nie wiem, bo tak jak pisałam powyżej: to miało naprawdę zabawne sceny, ale jednocześnie odnosiłam wrażenie, że coś było mocno nie tak z fundamentami tych historyjek i nie byłam w stanie dobrze się bawić. Niby można przymknąć na to oko i podejść z dystansem, ale jakoś w tym przypadku nie mogłam.

Całkiem fajnie natomiast wypadł ostatni wątek, znacznie krótszy od pozostałych, ale pozbawiony tej swoistej upiorności (choć znacznie bardziej pasuje tu angielski słowo „creepy”). Powiedzmy, że nie chcecie wiedzieć, co się będzie działo, kiedy Hina poczuje się zagrożona i będzie chciała się jakoś wykazać. Wzorowa ilustracja powiedzenia, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.

Technicznie po staremu – czyli oszczędności są, ale nic widza szczególnie nie straszy ani audio, ani wizualnie.

Naprawdę bardzo, ale to bardzo chciałabym polecić seans Hinamatsuri i po drugim odcinku byłam gotowa to zrobić bez jakichkolwiek wątpliwości. Trzecia odsłona jednak sprawiła, że mój entuzjazm nieco uwiądł i moje oczekiwania względem ciągu dalszego są znacznie bardziej ostrożnie. Bo jak widać to będzie raczej mieszanka świetnych, dobrych i niekoniecznie złych, ale chwilami mocno dyskusyjnych pomysłów. Szkoda w sumie bohaterów, bo ci są przesympatyczni, a nie wiem, czy mimo to wszyscy będą gotowi udać się z nimi na wędrówkę w nieznane.

Gdyby to było inne anime, to pomyślałabym, że facet chce kogoś zabić…

Comments on: "Hinamatsuri – odcinek 3" (4)

  1. Diffie Hellman said:

    Buuuuuuu! Buuuuu! Ktoś wreszcie robi coś oryginalnego w anime a ta narzeka. Cóż, musiało się mocno rozjechać z twoim gustem, ja tam jestem zachwycony.

  2. Lord Sofroniusz said:

    Trochę zbyt szybko to wprowadzili, to fakt, ale Hinamatsuri to nie jest czysta komedia – widać kogoś to bardzo boli
    Dalej, poza oczywistą komedią, są elementy znacznie poważniejsze, które ten odcinek wprowadza. Hitomi znajdzie się w znacznie gorszej sytuacji, Anzu będzie ledwo zarabiać na życie, Mao – nowa postać, pojawi się dużo dalej – utkwi na bezludnej wyspie i oszaleje. Życie jest ciężkie i ta seria dobrze to pokazuje.

  3. Kto powiedział komediowy komiks, film, serial z umownym światem nie może posłużyć do poważniejszych refleksji?

    Jak już mamy być na siłę poważni tematyka Hinamatsuri jest bardziej fortunna niż kategoryzowanie starych bezdomnych do pedofilskich zboczeńców z pewnego gatunku? Niby żart, ale bardzo niepasująca puenta do akapitu, który miał być trochę poważny. Wyszło dość żenująco :P

Leave a comment for: "Hinamatsuri – odcinek 3"

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.