Kakuriyo no Yadomeshi – odcinek 3

To już ostatnie zajawkowe spotkanie z Kakuriyo no Yadomeshi, ale zdecydowanie nie ostatnie spotkanie z serią. W trzecim odcinku Aoi wraz ze swoim narzeczonym odwiedza stolicę świata youkai – jest to miejsce czarujące i nastrojowe, a także pełne życia. Bohaterowie wspólnie odwiedzają sklep z ceramiką oraz herbaciarnię, gdzie dziewczyna ma okazję spróbować demonicznego jedzenia, a także posłuchać pięknej gry na szamisenie. I chociaż nadal obstaje przy odpracowaniu długu, wyraźnie widać, że już łaskawszym okiem spogląda na właściciela Niebiańskiej Gospody. Jednak wizyta w mieście nie jest tak spokojna, jak życzyliby sobie tego zwiedzający – po pierwsze, wskutek małej intrygi Aoi traci maskę podarowaną jej przez demona, przez co ayakashi rozpoznają w niej człowieka i po drugie, musi ratować przed niechcianym małżeństwem Suzuru, czyli śliczną gejszę, którą poznała w herbaciarni i która zabawiała ją muzycznymi popisami. Przy okazji nasza heroina ma okazję przekonać się, jak cenny i praktyczny był podarunek tengu…

 

Było ciepło i sympatycznie, nawet nie wiem, kiedy zleciało mi te dwadzieścia minut. Wreszcie miał okazję zaprezentować się główny bohater, zaskakująco szarmancki i miły. Widać, że traktuje swoje obowiązki w gospodzie bardzo poważnie, ale poza pracą zdejmuje maskę surowego służbisty. Całkiem dobrze wypadają również postaci kobiece z Aoi na czele – dziewczyna z odcinka na odcinek wykazuje się większą stanowczością, potrafi też radzić sobie w kryzysowych sytuacjach, zamiast czekać na księcia na białym koniu. Ot, sensowna i poukładana młoda kobieta, jakich w podobnych produkcjach zazwyczaj ze świecą szukać. Kolejny plus to nadal dominacja fabuły nad kulinarnymi popisami i zachwytami. Owszem, całość rozwija się powoli, ale dzięki niespiesznemu wprowadzeniu mamy okazję lepiej poznać świat demonów i jego mieszkańców. Odrobinę obawiam się domieszki dramatu, która zapewne pojawi się w którymś momencie, jednak mam nadzieję, że będzie to naprawdę niewielka porcja i nie wpłynie znacząco na klimat całości.

 

Technicznie bez większych zmian względem drugiego odcinka i wydaje mi się, że seria powinna utrzymać taką jakość już do końca. I kurczę, to chyba pierwszy raz od dawna, kiedy autentycznie kibicuję Gonzo. Widać, że wykopali naprawdę niezły materiał na anime i na razie obchodzą się z nim wyjątkowo umiejętnie. Pozostaje cieszyć się seansem i mocno trzymać kciuki, bo jeżeli Kakuriyo no Yadomeshi nie zakopie się w mule, to czeka nas jedna z większych wiosennych niespodzianek.

Leave a comment for: "Kakuriyo no Yadomeshi – odcinek 3"