Major 2nd – odcinek 1

Dobrej serii o baseballu nie widziałam już od dawna, a w zapowiedzi sezonu zastanawiałam się, czy kontynuacja hitu, jakim był Major, ma w ogóle rację bytu. Bardzo, bardzo nie lubię, kiedy twórcy myślą, że odgrzewanie starego kotleta ujdzie im na sucho, jeśli tylko odpowiednio doprawią go nostalgią, bo dawni fani łykną wszystko… I tak po seansie pierwszego odcinka Major 2nd walczę z tą nostalgią i próbuje w miarę obiektywnie podejść do tego, co właśnie obejrzałam. Ale wiecie co? Nie da się. W ogóle.

Gorou Shigeno lata świetności ma już za sobą, ale baseball kocha i nadal robi wszystko, by wykonywać zawód, który sprawia mu tyle przyjemności. Tym razem wyrusza na podbój Tajwanu. Czy mu się to uda? Nie mam zielonego pojęcia, bo w powrocie po latach do świata stworzonego przez Takuyę Mitsudę będzie nam towarzyszył nie utalentowany miotacz, a jego syn Daigo, który właśnie zaczyna czwartą klasę i dołącza do drużyny Mifune Dolphins, w której kiedyś grał Gorou. Zdeterminowanego, by podążać w ślady ojca i starszej siostry chłopca czeka jednak bardzo nieprzyjemne zderzenie z rzeczywistością – ciężka praca to niestety nie wszystko i Daigo po prostu nie ma odpowiednich predyspozycji, by grać na tej samej pozycji, co wspomniana wcześniej dwójka… Kończy się to zawiedzionymi nadziejami i próbą zastąpienia dawnych marzeń czymś innym, ale Daigo tak naprawdę w niczym innym nie jest szczególnie dobry, co ostatecznie skutkuje porzuceniem jakichkolwiek sportów i słomianym zapałem do wszystkiego. Mijają dwa lata, powoli zbliżają się egzaminy do gimnazjum, a młody Shigeno zupełnie nie ma na siebie pomysłu… Przynajmniej do czasu, kiedy poznaje Hikaru Satou – syna starego przyjaciela swojego ojca.

„Powtórka z rozrywki”, chciałoby się powiedzieć i pod pewnymi względami na pewno tak jest, ale z drugiej strony widać ogromne różnice w stosunku do poprzedniczki: kluczowe w przypadku głównego bohatera będą brak wyjątkowego talentu i tragicznej przeszłości, która w przypadku Gorou służyła za bardzo silną motywację do działania. Tym razem dostajemy inny zestaw postaci i to jest na pewno plus. A przynajmniej jeśli chodzi o głównego bohatera, ponieważ reszty jeszcze nie mieliśmy okazji poznać. Z drugiej jednak strony odnoszę wrażenie, że fabuła idzie zbyt szybko i bardzo skraca coś, co mogłoby okazać się naprawdę ciekawym wstępem. No, ale oczywiście musimy jak najprędzej przejść do rozgrywek, które pokazano już w czołówce. Niestety oprawa techniczna prezentuje się bardzo, ale to bardzo średnio – to coś na, co cierpiała również poprzednia seria we większości odsłon i nie zanosi się, żeby miało się poprawić… Aczkolwiek to może świadczyć o tym, że twórcy zakładają nieco dłuższą serię niż zwykle. Pytanie pozostaje: czy i kiedy ewentualnie dostaniemy ciąg dalszy, jeśli twórcy rzucą się na wydane obecnie kilkanaście tomów i potem przez długi czas nie będzie czego ekranizować…

Szczerze napisawszy, nie mam bladego pojęcia, czego spodziewać się po tej historii, bo z jednej strony mam wrażenie, że doskonale wiem, co dostanę, a z drugiej mam nadzieję, że czymś zostanę zaskoczona. Czy pozytywnie, czy negatywnie, nie wiem, ale mimo całej mojej niechęci do oglądania jeszcze raz tego samego, bardzo, ale to bardzo chciałabym, żeby wyszło z tego coś fajnego. Bo to Major, no! I niech szlag trafi mieszane uczucia – to musi być dobre, bo jak nie, to będę bardzo zawiedziona!

Seria daje bardzo subtelne podpowiedzi do tego, w jakiej roli odnajdzie się Shigeno Junior…

Leave a comment for: "Major 2nd – odcinek 1"