Megalo Box – odcinek 1

Junk Dog nie posiada obywatelstwa, w związku z czym mimo ogromnego talentu nie może uczestniczyć w oficjalnych walkach bokserskich. Aby zarobić i przeżyć, bierze udział w ustawionych pojedynkach, gdzie nie ma okazji zademonstrować swoich prawdziwych umiejętności i zmuszany jest do przegrywania z przeciwnikami, których w normalnych warunkach bez żadnego problemu by pokonał. Któregoś dnia podczas przejażdżki na motocyklu niemal potrąca prezes grupy Shirato oraz organizatorkę turnieju Megalonia, mającego wyłonić najpotężniejszego megaloboksera. Kobiecie towarzyszy Yuri, mistrz boksu, który od razu zwraca uwagę na Junk Doga. Gdy przychodzi pora na następną walkę, ku zaskoczeniu głównego bohatera na ringu staje przed nim właśnie Yuri.

Tak z grubsza prezentuje się pierwszy odcinek. Od razu zaznaczę, że żaden ze mnie fan boksu, nie znam również oryginalnego Ashita no Joe, więc nie mam żadnego punktu odniesienia, nie wyłapałem też smaczków czy nawiązań, jeśli takowe w odcinku się znalazły. Lubię po prostu animowane bijatyki, a ta, choć opowiada o sporcie, który nie jest mi w żaden sposób bliski, dodaje do niego bardzo interesujący element, jakim są swego rodzaju mechaniczne zbroje, pozwalające ich użytkownikom zadawać potężniejsze ciosy. Do obejrzenia serii zachęciła mnie jednak przede wszystkim oprawa graficzna. I tu pojawia się pierwszy zgrzyt.

  

Na fotelu reżysera zasiada You Moriyama, który pracował wcześniej przy Koutetsujou no Kabaneri, gdzie odpowiadał za ogólny koncept artystyczny. Jeśli oglądaliście tę serię, to zapewne zauważyliście, że w wielu miejscach próbowała oddać styl produkcji z lat 90., kiedy anime powstawały nie cyfrowo, a na celuloidach, co nadawało im bardzo charakterystyczny klimat. Tutaj twórcy ewidentnie chcieli jeszcze bardziej zbliżyć się do tego konceptu i efekt, choć interesujący, prezentuje się raczej kiepsko. Całość wygląda tak, jakby ktoś po prostu wypuścił anime w bardzo w niskiej rozdzielczości. Animacja i projekty postaci są na najwyższym poziomie, ale zabieg, który opisałem, sprawia, że nie do końca byłem w stanie docenić kunszt animatorów czy artystów odpowiedzialnych za tła.

  

Kompozycją muzyki zajął się Mabanua, japoński twórca związany z hip-hopem, i muzykę w takich klimatach właśnie usłyszymy. Choć osobiście nie jestem fanem tego gatunku, muszę przyznać, że do klimatu serii pasuje ona wręcz idealnie i fajnie zgrywa się z tym, co dzieje się na ekranie. Z kwestii audio warto również wspomnieć o fantastycznej kreacji Yoshimasy Hosoyi, który wciela się w główną rolę. Jego głos do Junk Doga pasuje absolutnie idealnie.

Interesująco zarysowany został również świat przedstawiony. Na razie nie wiemy o nim zbyt wiele, natomiast z tych kilku dostępnych informacji wynika, że mamy tu jasny podział na obywateli, którzy mieszkają w centrum miasta, oraz na tych, którzy obywatelstwa nie posiadają i muszą żyć w czymś, co mocno przypomina dzielnice biedy, gdzie nie istnieją żadne prawa.

Oglądając pierwszy odcinek, miałem nieustanne skojarzenia z produkcjami w reżyserii Shinichiro Watanabego, przede wszystkim Cowboyem Bebopem i Samuraiem Champloo. Jeśli, podobnie jak ja, jesteście fanami twórczości tego pana, to myślę, że będziecie bawić się całkiem nieźle. Mnie wprowadzający odcinek zainteresował na tyle, że z wielką chęcią spojrzę na kolejne.

Leave a comment for: "Megalo Box – odcinek 1"