Nil Admirari no Tenbin – Teito Genwaku Kitan – odcinek 2

Odcinek zaczyna się dokładnie w momencie zakończenia poprzedniego – Tsugumi Kuze właśnie się pojawiła w drzwiach Fukurou i została powitana przez Hayato Ozakiego, który od razu zauważa, że ścięła włosy i proponuje mniej formalne zwracanie się do siebie. Następnie pokazuje świeżynce siedzibę – pokój, gdzie się naradzają, oraz miejsce, gdzie trzymają przeklęte tomy. Tam, ku swojemu zdumieniu, bohaterka spotyka niejakiego Nabariego, studenta który kiedyś mieszkał u nich w rezydencji, a teraz zajmuje się badaniem zgromadzonych książek.

 

Dla Ozakiego niestety przyjemność oprowadzania się szybko kończy, gdy Tsugumi zostaje przejęta przez szefową. Długimi pasażami prowadzi ją do jedynej biblioteki narodowej, gdzie rezyduje kolejny dziwak, samozwańczy ornitolog i badacz folkloru, Motofumi Mashiko, kryjący się za maską i żywym tukanem. Na koniec bohaterce udaje się zahaczyć o oranżerię oraz napotkać jeszcze dwóch panów z haremu: mieszkającego tu pisarza, Shizuru Migiwę, którego wielkim fanem jest jej brat, oraz różnoocznego Hisuiego Hoshikawę. Jeśli doliczyć do tego chwilowo nieobecnego Kougamiego, to liczba panów w tym momencie wynosi sześć sztuk. A to jeszcze nie połowa odcinka!

 

Na drugi dzień Tsugumi idzie z Kougamim, Ozakim i Hoshikawą na pierwszy patrol – i o ile ona ma coś przeciwko krótkiej spódniczce (o jej idiotycznym kroju w okolicy biustu nawet nie wspomnę), to panowie zgodnym chórem twierdzą, że absolutnie nie mają nic przeciwko, a nawet mogłaby być krótsza, bo wtedy łatwiej się poruszać. Ha, ha.

 

No dobrze, patrol, ale na czym to polega? A na tym, że po kolei odwiedzają księgarnie, a Tsugumi przygląda się każdej książce napisanej w „japońskim stylu”, czy czasem nie widzi jej aury, i czy nie jest przeklęta. W trakcie odcinka poznajemy jeszcze Kuina, ekscentrycznego właściciela sklepu z książkami  i dziwnymi rzeczami, który dosyć bezpośrednio zaczyna panienkę podrywać (i ma uroczego maskotka), oraz naburmuszonego Sasagoia, sprzedającego książki w zakurzonym sklepie gdzieś na uboczu, który z kolei dogryza towarzystwu, że straszy mu klientów, a panienka jest całkowicie nieużyteczna. Czyli mam już osiem sztuk płci męskiej.

 

Ku zmartwieniu bohaterki patrol nie przynosi rezultatów, ponieważ żadnej przeklętej książki nie znaleźli, ale na szczęście na duchu podnosi ją Hayato, który jej uświadamia, że nawet nieznalezienie niczego jest dobre, bo się ludzie cieszą z tego. I jeszcze, rzutem na taśmę, ostatnie sekundy odcinka pokazują jakiś zaułek, w którym grupka zamaskowanych postaci pali książki, i widać tylko oczka jednego, z charakterystycznym pieprzykiem. Dziewiąty?

 

Graficznie się mało zmieniło – dalej wszystko jest w odcieniach sepii, częściej widać też oszczędności w rysunku gdy tylko troszkę kamera się oddala od bohaterów. Fabularnie jest typowo – poznajemy panów, którzy będą się snuć wokół bohaterki, i łapiemy jakieś rzucane aluzje. Bohaterka nadal jest grzeczna, uprzejma i przepraszająca, ale na plus należy policzyć jej reakcję na „propozycję” Kuina. Mam cichą nadzieję, że im dalej, tym będzie bardziej stanowcza i mniej zamartwiająca się, ale wszystko zależy od tego, czy twórcy pójdą w przeklęte książki, czy w rywalizację panów o względy.

Leave a comment for: "Nil Admirari no Tenbin – Teito Genwaku Kitan – odcinek 2"