Persona 5 the Animation – odcinek 2

Dzięki nowo nabytym mocom Renowi i Ryuujiemu udaje uciec się z zamku Kamoshidy. Spóźnionych do szkoły chłopców wita nie kto inny jak właśnie nauczyciel wuefu i były medalista olimpijski, któremu ewidentnie nie po drodze z nowym kolegą naszego głównego bohatera. Ku zaskoczeniu Rena, wszyscy uczniowie wiedzą o jego wyroku, choć miało to zostać utrzymane w tajemnicy. Skazany na odosobnienie już od pierwszego dnia nowego życia, postanawia razem z Ryuujim wrócić do zamku i rozprawić się z Kamoshidą, o którym krążą plotki, że znęca się nad swoimi podopiecznymi. Na miejscu z jednej z podziemnych cel uwalniają Morganę, stwora przypominającego kota, który zdaje się wiedzieć nieco więcej o tym tajemniczym świecie. Gdy dochodzi do konfrontacji ze strażnikami zamku, swoją Personę uwalnia również Ryuuji.

Zeszłotygodniowy odcinek, choć nie idealny, pozostawił raczej pozytywne wrażenia, co nie do końca mogę powiedzieć o odcinku drugim. Fabuła nadal pędzi na łeb na szyję, w związku z czym dostajemy tylko najważniejsze punkty historii, choć twórcy znaleźli również sposób na to, by umieścić elementy, które w grze się nie znalazły, jak chociażby konfrontacja Kamoshidy i Rena w hali sportowej. Pokazane zostało również, jak wuefista znęca się fizycznie nad jedną z uczennic, Shiho Suzui, co w pierwowzorze było jedynie wspomniane. Wrzucanie oryginalnych wątków wypada całkiem pozytywnie, bo pozwala spojrzeć na niektóre aspekty z innej perspektywy. Ja osobiście przeciwko takim zabiegom nie mam nic przeciwko, szczególnie że reżyser w jednym z wywiadów zapowiedział już, że animowana adaptacja ma w pewnym momencie odbiec od gry. Jak duża będzie to zmiana w stosunku do pierwowzoru, okaże się z czasem.

W trakcie seansu uważni widzowie zauważą zapewne Makoto Niijimę i Haru Okumurę, które większe role odegrają w dalszej części historii. Wśród klientów restauracji z ramenem zobaczymy Toranosuke Yoshidę, jednego z bohaterów pobocznych gry, a na ekranie w Shibuyi swoje umiejętności taneczne pokaże Kanami Mashita, występująca w Persona 4: Dancing All Night.

Zdecydowanie najgorzej wypada jednak oprawa wizualna. Tak jak w otwierającym odcinku wszystko wyglądało raczej schludnie, tak w tym ujrzymy już całkiem sporą ilość koślawych rysunków. Bardzo słabo wypada również walka, której animacja pozostawia wiele do życzenia. Plusika jednak warto dać za nawiązania do grafik z gry przy ostatecznym ataku.

W tym tygodniu debiut zalicza ending, natomiast opening, który ostatnio zamykał odcinek, tym razem standardowo go otwiera. I choć muzycznie są to naprawdę fajne kompozycje, zaśpiewane i zagrane w duchu soundtracku gry, tak wizualnie nie prezentują sobą nic ciekawego. Opening został sklejony z kadrów z odcinków i materiałów promocyjnych, ale już teraz wiadomo, że zostanie zmieniony na pełnoprawne intro w odcinku czwartym. Osobiście wątpię, by był to zabieg celowy. Świadczy to o naprawdę słabym stanie produkcji, widać, że twórcy muszę pracować w pośpiechu.

Na ten moment trudno postawić jakikolwiek werdykt. Jest poprawnie, ale bez szału. Gdybym nie znał gry, prawdopodobnie nie czerpałbym jakiejś ogromnej przyjemności z oglądania. Mnie, jako fanowi pierwowzoru, frajdę sprawia głównie wyłapywanie różnych smaczków czy obserwowanie, jak twórcy starają się nadać charakter Renowi, który w grze jest bohaterem niemym, ale na podstawie jego czynów czy nawet gestów byłem w stanie sobie zbudować obraz jego postaci (i myślę, że nie tylko ja). Jeśli kogoś faktycznie interesuje Persona i ma Playstation 4, polecałbym jednak zaopatrzyć się w grę. Anime może nie wypada tragicznie, ale tak jak wspominałem ostatnim razem – sięgając po nie, trzeba mieć świadomość, że jest to produkt mocno okrojony i zubożony. Jeśli wam to nie przeszkadza, to spróbujcie. Być może reżyserowi i reszcie ekipy uda się przedstawić fabułę w całkiem przystępny sposób.

Leave a comment for: "Persona 5 the Animation – odcinek 2"