Steins;Gate 0 – odcinki 1-2

W przypadku tej kontynuacji trzeba trochę umysłowego wysiłku, aby w ogóle zrozumieć, z czym mamy do czynienia. To sequel, prequel, midquel, czy coś innego? Najpewniej chyba przyjąć opcję „coś innego”. Pierwsza seria Stein;Gate zakończyła się w sposób niepozostawiający zbyt wiele miejsca na dalszy ciekawy obrót wydarzeń. Po wszystkich perturbacjach i zmianach linii czasowych Rintarou udało się znaleźć optymalną linię wydarzeń – tytułowe the Steins Gate. Wszystko niby pięknie, tylko łatwo było przeoczyć, że udało mu się to dzięki wiadomości od samego siebie z przyszłości. Ów drugi, „czarny”, Rintarou nie miał tyle szczęścia i znalazł się na linii β, dążącej do III wojny światowej wraz ze wszystkimi jej niemiłymi konsekwencjami. To właśnie protagonista Steins;Gate 0.

Większość widzów pewnie nie będzie tego świadoma ale historia linii β ma wstęp w postaci alternatywnej wersji zakończenia oryginalnego Steins;Gate. Nie pełnej zgody co do nazwy tego odcinka specjalnego, ale główne krążące w obiegu to odcinek 23 β oraz Kyoukaimenjou no Missing Link. Jak łatwo się domyślić, przedstawia on mocno depresyjny finał, w którym Rintarou nie udaje się uratować Kurisu Makise przed śmiercią z własnej ręki, poddaje się więc uczuciu beznadziei i postanawia zakończyć swoją karierę szalonego naukowca. W momencie rozpoczęcia Steins;Gate 0 studiuje, próbując wypchnąć z pamięci wcześniejsze wydarzenia.

Że się nie uda, to oczywiste. Z depresyjnego letargu wyrywa go… Kurisu, a właściwie wariant Kurisu – sztuczna inteligencja, do której udało się wgrać jej wspomnienia przed śmiercią i która zdaje się doskonale odtwarzać jej zachowanie. Ciągu dalszego zamieszania z podróżami w czasie na razie nie ma, ale to tylko kwestia czasu. Na dachu budynku bohaterów stoi strzelba Czechowa w postaci wehikułu czasu Suzuhy i nie ma wątpliwości, że wcześniej lub później zostanie użyta.

Steins;Gate 0, jak widać, nie ogranicza swoich ambicji. Do starych motywów dochodzą nowe, rozbudowana również zostaje plejada bohaterów, która już wcześniej była imponująca. Nowe nabytki są całkiem intrygujące – mamy okazję spędzić więcej czasu z Suzuhą (w mniej napiętych okolicznościach), pojawia się też neurobiolożka Maho Hiyajo oraz Yuki Amane – cosplayerka, przyszła żona Itaru i matka Suzuhy. Aż dziw, że łatwo się połapać w tej gmatwaninie wątków i postaci, ale pierwsze dwa odcinki w bardzo zgrabny sposób przypominają co trzeba i łączą stare z nowym.

Nikt chyba nie miał większych wątpliwości, czy ta seria będzie udana. White Fox to porządne studio, a Kenichi Kawamura to bardzo profesjonalny reżyser – niczego mniej nie powinno się po nich spodziewać. Starzy seiyuu wrócili i są nawet lepsi niż kiedyś. Animacja też jest lepiej dopracowana, tła bardzo szczegółowe, a i poprzednio było całkiem przyzwoicie, więc ogląda się to z prawdziwą przyjemnością. Na razie wydaje się więc, że to wręcz kontynuacja idealna, i wątpię, czy trzeci odcinek podważy tę opinię.

 

Leave a comment for: "Steins;Gate 0 – odcinki 1-2"