Tokyo Ghoul:re – odcinek 2

Jak się okazuje, młody oddział hybryd musi się jeszcze sporo nauczyć, a ich opiekun po uratowaniu im życia zupełnie nad sobą nie panuje, więc jego współpracownicy zmuszeni są wkroczyć do akcji zanim będzie za późno. Życie w siedzibie BSG toczy się dalej, ale konsekwencje nieudanej misji odczuwają wszyscy, z Sasakim na czele. Spotkanie z odpowiedzialnym za niego inspektorem Arimą nie rozwiewa wszystkich jego wątpliwości, ale Haise czuje się odrobinę lepiej. A przynajmniej takie sprawia wrażenie… Tymczasem Aogiri jak zwykle coś knuje.

Właściwie mogłabym wkleić tutaj akapit z zajawki poprzedniego odcinka, bo kompletnie nic się nie zmienia. Znowu dostajemy bardzo, ale naprawdę bardzo wybrakowaną mieszankę wątków, których w pierwowzorze jest naprawdę dużo i też są wymieszane, ale przynajmniej dostają odpowiednio dużo stron. Tutaj minuty lecą, a widz pozbawiony odpowiedniej ilości faktów będzie albo zagubiony, albo śmiertelnie znudzony, bo taki sposób przedstawienia fabuły zupełnie jej nie służy. Co gorsza, ten sezon przedstawia sporą liczbę zupełnie nowych postaci i w przypadku, kiedy nawet stara obsada ma znacząco ograniczony czas ekranowy, nie ma jak ich poznać. Ot, długa lista nic nikomu niemówiących nazwisk kolejnych statystów.

Technicznie raz bywa lepiej, raz gorzej. Animacja jest dosyć toporna, co widać przede wszystkich w scenach pojedynków, które na kartach mangi są bardzo dynamiczne i po prostu dobrze narysowane, a wprawione w ruch przy takiej płynności wydają się śmiertelnie nudne i wyjątkowo nieporadne.

Masakrowanie pierwowzoru trwa sobie w najlepsze…

Leave a comment for: "Tokyo Ghoul:re – odcinek 2"