Uchuu Senkan Tiramisu – odcinki 1-3

Dizajn kostiumów sugeruje potencjał porno. W łapkach protaga kosmiczna chihuahua – nie pytajcie.

Co za życie… Ma sobie człowiek ochotę pooglądać śmieciowego animca, no to patrzy, co tam będzie w sezonie. O, nowa produkcja GONZO  – ci to na pewno dostarczą. Wyciągam więc włoski deserek o wiadomej nazwie (z borówkami, pychota), polewam sobie cydru i smakuję gorzkie rozczarowanie – te jełopy nawet spaprać jak trzeba nie potrafią.

Patrząc jednak na anatomię postaci, lepiej, aby niektóre potencjały pozostały niezrealizowane.

No więc Subaru Ichinose jest pilotem mecha, ale w przeciwieństwie do protagów z Pewnych Innych Serii Anime™ zajmują go realne życiowe problemy. Na przykład jak się przebrać w środku bitwy kosmicznej, jak wygodnie jeść w kokpicie, jak zdzierżyć „dobrą ciocię” mechaniczkę, która segreguje mu alfabetycznie kolekcję hentajów w schowku, lub co począć, gdy kapitan każe mu pilotować różowego mecha z cyckami, co sprawia, że czuje się jak zboczeniec.

Potencjał wyrażony długością lufy również robi wrażenie.

Może się wydawać, że przedstawione wyżej problemy są nierealistyczne, ale nie odniosłem takiego wrażenia, są realistyczne w mniej więcej tym samym stopniu, co w Pewnych Innych Seriach Anime™. Są za to głupie, chyba zgodnie z planem, co ma być śmieszne. Powiedzmy sobie jednak szczerze – ciągłe oglądanie chińskich bajek sprawia, że tolerancja na kretynizm z czasem się powiększa.  Efekt komediowy zostaje więc osłabiony. Śmieszne to bywa tak… w porywach, momentami? Jest lekko rozbawiające przez 15% czasu?

Niestety jego realizacja ogranicza się do obmacywania stalowych cycków, co musi być dalece niezaspakające.

Odcinki mają po siedem minut, i w każdym pokazane są dwie scenki, więc nawet kiedy żart jest do kitu, czyli zazwyczaj, to szybko mija i zaczyna się dziać coś nowego. Scenki są wyciągnięte kropka w kropkę z mangi, która oczywiście jest lepsza (to jednak GONZO, bez przesady), ale sknocili niespotykanie mało. Trochę zbrzydzili, bo komiks jest konsekwentnie ładny, a animiec co najwyżej przyzwoity. Widać im się jeszcze budżet nie skończył, niemniej nawet gdyby widoczna momentami koślawość miała wyjść na pierwszy plan, dałoby się to oglądać.

Summa summarum frustracje narastają, a nadziei na ukojenie nie widać.

Dobrze, że tak szybko to wszystko mija, bo nic tu w zasadzie nie ma. O protagu wiemy tyle, że lubi swój kokpit, pieski i jedzenie, nie lubi natomiast ludzi. Zawsze to jakaś charakterystyka, ale wynikła raczej z tego, że tak do scenek pasowało, a nie bo ktoś miał pomysł na postać. Ale nie wiem, może coś się w tej materii poprawi, zapowiedzi sugerują, że mogą się objawić przynajmniej jakieś sensowne relacje między postaciami. Sam fakt, że w serialu GONZO jest nadzieja na cokolwiek, wydaje się zadziwiający. To nie tak, że warto to oglądać, ale prawie im się udało!

Pozostaje marzyć.

Leave a comment for: "Uchuu Senkan Tiramisu – odcinki 1-3"