Wakaokami wa Shougakusei – odcinek 2

Drugi odcinek spodobał mi się mniej od pierwszego, ponieważ pokazanych tu wydarzeń byłoby za dużo nawet na dwadzieścia minut, a co dopiero na dziesięć. Zaczyna się dość spokojnie – Okko idzie do nowej szkoły, gdzie zasadniczo zostaje życzliwie przyjęta, ale ostrzeżona przed niejaką Matsuki Akino, nazywaną Pinfuri (to od „pink frills” – jej stylu ubierania się). Jest ona przyszłą dziedziczką jednego z największych hoteli w mieście i jako taka patrzy z góry na wszystkie inne hotele. Okko (podpuszczona przez towarzyszącego jej nawet w szkole Uribo) ucina krótko przemowy o wyższości hotelu Shuukou nad pensjonatem Harunoya, czym zaskarbia sobie dodatkową sympatię koleżanek.

Potem jednak fabuła zaczyna tłoczyć nerwowo ważne wydarzenia. W drodze ze szkoły Okko spotyka mężczyznę z chłopcem, który wygląda na chorego, i oczywiście zaprasza ich do Harunoyi. Okazuje się to dla nich wybawieniem, ponieważ wcześniej zostali odprawieni z innych hoteli, pełnych gości. Co więcej, mężczyzna jest znanym pisarzem Kouseiem, który wraz z synem, Akane, podróżuje w poszukiwaniu inspiracji do nowej powieści, a także po to, by chłopiec oderwał się od myśli o niedawno zmarłej matce. Niestety Akane ma ładną buzię, ale nienajlepszy charakter i między nim a Okko szybko dochodzi do kłótni. To z kolei sprawia, że dziewczynka zostaje ostro upomniana przez babcię, bo nawet jeśli w grę wchodzą jej rówieśnicy, wobec gości powinna się zachowywać jak przystało na gospodynię pensjonatu. Potem (tak, to nie koniec) babcia Okko niespodziewanie traci przytomność – na szczęście tylko z przepracowania. Następnego dnia ma jeszcze miejsce wizyta w Harunoyi Matsuki i jej matki, które mają (płonną) nadzieję, że uda im się zwabić słynnego gościa do swojego hotelu.

Naprawdę liczę na to, że tempo wydarzeń się wyrówna, ponieważ w tym odcinku było po prostu nieznośne. Poza tym kilka rzeczy mi zgrzytało i nie chodzi tu o zbiegi okoliczności. Kłótnia Okko i Akane rozpoczyna się w bardzo sztuczny sposób od tego, że pan Kousei znienacka opowiada obcej babie o śmierci matki chłopca, na co ten reaguje irytacją (no w sumie ciekawe czemu). Szczytem japońskiego podejścia jest natomiast moment, kiedy Okko zaczyna tłumaczyć, że Akane powinen czuć się szczęśliwy, że tatuś zabrał go na wycieczkę, i nie tracić całego czasu na smucenie się z powodu śmierci mamusi. Nie dość, że to łopatologia, w dodatku niepasująca do Okko (która, jak było widać w poprzednim odcinku, stara się trzymać, ale nadal tęskni za rodzicami), to jeszcze śmierdząca wyjątkowo paskudnym szantażem emocjonalnym. Nie jest też ładna scena, w której babcia wymaga od Okko, by przeprosiła gości – nie dlatego, że nie miała racji, ale dlatego, że są gośćmi. Wzdycha przy tym, że Okko ją rozczarowała. Niepokoi także zapowiedź następnego odcinka. Ponieważ Okko, sprowokowana znowu przez Uribou, oznajmiła oficjalnie, że chce się nauczyć prowadzenia pensjonatu, wygląda na to, że od tej pory wszyscy będą oczekiwać, iż dwunastolatka będzie się zachowywać z pełną odpowiedzialnością i dojrzałością wymaganą od pracowników pensjonatu. Mam nadzieję, że się mylę, bo seria mogłaby być naprawdę przesympatyczna, ale jeszcze parę takich zderzeń z japońskim spojrzeniem na świat i relacje międzyludzkie, a nie wiem, czy sobie nie daruję dalszego seansu.

Leave a comment for: "Wakaokami wa Shougakusei – odcinek 2"