Banana Fish – odcinek 2

Shorter uruchamia wszystkie swoje kontakty, by znaleźć Asha. Tymczasem ten dociera do opuszczonych magazynów, w których czeka na niego komitet powitalny w osobach Artura, Marvina i zbirów Dino. O ile chęć wyrównania rachunków ze strony Artura sprowadza się do „Zemszczę się, bo mi kiedyś palce odstrzeliłeś!”, o tyle ze strony Marvina jest to głównie chęć odegrania się na nienawidzącym go Ashu – a wydobycie informacji dla szefa to dodatek do przyjemności.

   

Bohater jest doskonale świadomy, w jaki sposób podejść ochroniarza tak, by umożliwić ucieczkę, niestety, przez mury udaje się przedostać tylko Eijiemu, który natychmiast biegnie po pomoc. W międzyczasie Shorter namierza miejsce, gdzie są przetrzymywani, informuje o tym znajomych policjantów i leci z odsieczą. Na miejscu okazuje się, że Asha tam nie ma – udał się w pogoń za Marvinem, a to zdecydowanie nie jest najlepszym pomysłem. Skutek jest taki, że zostaje wrobiony w morderstwo przez detektywa siedzącego na garnuszku Dino, a co gorsza, dzięki przekupnemu sędziemu, trafia do więzienia stanowego, gdzie długo nie pożyje. na szczęście dla niego i dla naszych znajomych policjantów, w tym samym więzieniu siedzi niejaki Max Lobo, ten sam, z którym Japończycy mieli przeprowadzić „wywiad”.

 

Akcja nie zwalnia i dużo się dzieje, czasem nawet za dużo. Mafia, nowy narkotyk, przekupna policja, dobrze opłaceni prawnicy, idealistyczny detektyw, trochę walki, trochę pościgu, wkurzony młody gniewny, niewygodny temat pornografii dziecięcej – zdecydowanie przypominają się seriale policyjne z lat 80-90.  Tym razem dodano też już normalny opening i ending, które zdecydowanie nie są popową sieczką, jaką raczy się widza nawet w poważniejszych seriach. Pod względem graficznym natomiast niewiele się zmieniło – animacja nie rzuca na kolana, ale ma swój „staroświecki” urok, sporo ujęć pod różnymi kątami, by nadać trochę dynamiki, sporo w miejscach, gdzie jest zdecydowanie pusto, albo ciemno. I krew się nie rozbryzguje, tylko kapie na chodnik!

 

Zastanawia mnie tylko jedno, czemu ten Eiji jest taki uczuciowy…

Leave a comment for: "Banana Fish – odcinek 2"