Harukana Receive – odcinek 2

Odcinek upływa pod znakiem treningów i poznawania mrocznej przeszłości Kanaty. Haruka przechodzi skrócony kurs siatkówki plażowej, nastawiony oczywiście na opanowanie podstaw, bo w tydzień wiele się nie zrobi. Jeszcze przed meczem zostaje także wciągnięta w rozmowę przez Ayase i dowiaduje się, na czym polega problem jej kuzynki – otóż Kanata, co Haruka radośnie zauważyła tuż po ich ponownym spotkaniu, jest niskiego wzrostu. Ale nie zawsze taka była, po prostu w pewnym momencie zaczęła rosnąć wolniej niż rówieśnicy, a że w siatkówce plażowej preferowany jest wysoki wzrost, była w trakcie każdego meczu uznawana za łatwiejszy cel. W efekcie zaczęła się bać piłki i przyjmowania podań do tego stopnia, że jej ówczesna partnerka (czyli oczywiście Narumi) musiała praktycznie grać za nie obie. Jak jednak widać, i to niewiele dało, zaś Kanata wycofała się z gry na kilka lat. Haruka nie przejmuje się jednak drobiazgami i cieszy się, że będzie mogła zagrać razem z kuzynką, zaś jej optymizm i wola walki okazują się w końcu zaraźliwe.

 

 

Fabuła jest stuprocentowo przewidywalna – od treningu do meczu, który bohaterki oczywiście wygrywają. Na plus można policzyć, że nie widzimy na razie jakichś szczególnych cudów. Haruka uczy się rzeczywiście podstawowych rzeczy, a że jest wysportowana i zdeterminowana, to nic dziwnego, że osiąga jakieś rezultaty. Kanata mimo wszystko przez te lata trenowała w samotności, więc nie wyszła całkiem z formy. Mecz natomiast był na bardzo preferencyjnych warunkach – bohaterki mogły go wygrać, zdobywając zaledwie jeden punkt. Odcinek całkiem dobrze równoważy pokazywanie siatkówki z przekazywaniem informacji, a skoro o siatkówce mowa – animacja dalej oszukuje, ale wydaje mi się, że więcej niż poprzednio było tutaj płynnych i nieźle wyglądających ujęć.

 

Na minus… No trudno, dla mnie na minus jest fanserwis, bo kamera nie musi mi co chwila sugerować, na czym ma się koncentrować mój wzrok, zaś gadanie o tyłkach było zabawne przez krótką chwilę, a potem stało się również wyraźną grą pod publikę. Na minus jest też typowo japońskie podejście do sportu, czyli jeśli jego uprawianie nie kończy się poważną zapaścią zdrowotną, traumą psychologiczną oraz innymi uszczerbkami na ciele i psychice, to widocznie się nie starasz. Na razie entuzjazm Haruki pozwala łagodzić sceny z dołującą się Kanatą oraz nabzdyczoną jak indor Narumi, ale zobaczymy, jak się to wszystko dalej rozwinie.

Leave a comment for: "Harukana Receive – odcinek 2"