Phantom in the Twilight – odcinek 3

Mimo nieudanej próby odbicia Shinyao nasi dziarscy bohaterowie – oraz bohaterka, oczywiście – nie tracą animuszu, a twórcy przy herbatce i spaghetti dostarczają nam nieco informacji o świecie przedstawionym, za pomocą filmu dokumentalnego made by Wayne (całkiem zgrabny pomysł z tym duchem w sumie) opowiadając o prababci Rijan, światowej sławy łowczyni Cieni, która miała przy tym ideę koegzystencji ludzi i Umbry. Stąd Zakazana Kawiarnia i Twilights, organizacja strzegąca pokoju na granicy światów, obecnie mająca zresztą międzynarodowe poparcie i powiązania.

 

Kiedy Wayne z Vladem próbują dowiedzieć się czegoś na temat firmy IT odpowiedzialnej za aplikację Magiczne lusterko – czyli nie tylko mnie wydało się to podejrzane! – Luke rusza w noc, by rzucić wilczy zew. Zgodnie z przewidywaniami, uzyskuje odpowiedź i chyba dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, że wilkołak z odwrotnością fryzury naszego wesołego kucharza okazuje się powiązany z nim tragicznąTM przeszłością. Padną słowa takie jak niisan, zdrajca, zniszczenie osady itp. (Wilkołaki to jednak mają przekichane… a może to ta sama osada, z której uratowali się Julij i jego starszy braciszek z Siriusa?)

Oczywiście, reszta brygady RR podąża jego śladem (przydały się zdolności wampirzych nietoperzy), by stać się świadkami walki/rozmowy wilkołaków, a następnie wziąć udział w starciu z piekielnymi ogarami nasłanymi przez bossa wyższego levelu, czyli pana w monoklu. Radzą sobie z nimi bez problemu, zwłaszcza że Ton ewidentnie wdała się w prababcię i zgrabnie operuje wyciąganymi z własnego cienia poręcznymi elementami uzbrojenia. Mimo to Chris ucieka z Shinyao (było tyle nie gadać i nie robić wrażenia, Vlad), jednak wcześniej, ponieważ jest w rzeczywistości dobrą duszą, co poznaliśmy oczywiście po spaghetti, zapewnia Luke’a w wilczym języku, że dobrze się nią zaopiekuje. To pozwala wilkołakowi odzyskać humor na tyle, by żartować z Ton, bo do takiej roli – czyli wesołego i troskliwego oniisana – najwyraźniej został przypisany.

 

Ton z kolei umacnia się w swojej roli nietypowo ogarniętej heroiny reverse haremu, prezentując również nadmiar energii, zapalczywości przechodzącej w brawurę i pewnego optymizmu, który wygląda trochę jak nieprzejmowanie się i niedziwienie niczemu. Nie do końca jest to wszystko adekwatne do sytuacji, ale przynajmniej nie denerwuje tak jak większość mimoz na jej miejscu. Co nie zmienia faktu, że trzeba ją będzie pewnie często ratować, i to najprędzej przed nią samą. Toryu i Wayne z kolei okupują drugi plan, jiangshi robiąc głównie za siłę ognia, młody za wywiadowcę (jak nie lubię typu shouty, tak jednak pomysł z duchem swobodnie surfującym po wszelkiej elektronice daje mu duży plus), i też są całkiem do przyjęcia. Na koniec zostawiłam sobie Vlada, bo stanowi pewne przyjemne zaskoczenie – trzeci odcinek potwierdził, że ta postać rzeczywiście wprowadza nieoczekiwany humor, a ostatecznie kupił mnie wypowiedzią o swoim zakładzie z Wayne’em co do zachowania Ton. Cała obsada z jasnej strony mocy robi więc nie najgorsze wrażenie; co do antagonistów, czas pokaże, choć wątek Chrisa oryginalnością nie grzeszy, no ale nie wymagajmy za wiele. Już sam fakt, że jest druga panna do lokowania uczuć oprócz heroiny, stanowi miłą odmianę w ramach gatunku.

 

Jeśli chodzi o wizualia, też jest moim zdaniem do przeżycia: owszem, na zrzutkach, a nawet podczas seansu widać sporo niedoróbek w rysunku (drobne i większe deformacje, także twarzy i nawet w zbliżeniach), animacja bywa sztywna (a bieg wilkołaków to był absurdzik sam w sobie wart zobaczenia), duża część akcji dzieje się w nocy, co pozwala wiele ukryć i pominąć, ale wszystko to jest w okolicach przeciętnej w tego typu seriach i nie przeszkadza jakoś szczególnie w oglądaniu. Po wszystkich reverse haremach, które ostatnimi czasy napoczynałam głównie z obowiązku i po zakończeniu zajawkowania porzucałam bez żalu, ten zainteresował mnie na tyle, że mam szczery zamiar sięgnąć po kolejny odcinek, licząc, że ta odrobina nietypowości się utrzyma i tym samym utrzyma mnie przed ekranem.

 

Uuuu, jaki straszny wilk…

Leave a comment for: "Phantom in the Twilight – odcinek 3"