Senjuushi – odcinek 2

Brown Bess dochodzi do siebie po ostatnim wyczynie, czyli znalezieniu swojej wewnętrznej „Supreme Nobility” (w skrócie SN) – czyli czegoś w rodzaju najwyższej prawości/szlachetności. Niestety, nie za bardzo potrafi wytłumaczyć pozostałym kolegom (do których wliczają się Kentucky, Springfield i Charleville), w jaki sposób się jego moc ujawniła. We czwórkę udają się do bardziej doświadczonych i już z SN korzystających broni – Ieyasu, Hidetady i Yukimury (którzy tak w ogóle to przynieśli Bessa z powrotem)  – by im podziękować (Bess), i zapytać się o to, jak też z mocy korzystać (reszta). Także od nich, niestety, nie otrzymują porządnej odpowiedzi, tylko informację, że powinni spytać kogoś innego.

 

 

Tymczasem do bazy wracają Leopold i Margerita, kolejne dwie nowe dla widza osoby, którzy przynoszą kolejną znalezioną broń – jeszcze nie wiadomo jaką, ale okazuje się, że to oni znaleźli pistolety, z których wyszli Nicola i Noel. Przynoszą też wieści, że armia konfiskuje, co się da i zabiera coraz więcej żywności ludziom, a potem wysyła to wszystko statkami do stolicy. A całej rozmowie przysłuchuje się nasza niepokorna czwórka.

 

Próba samodzielnego wymknięcia się przez Bessa na zwiady do portu zostaje udaremniona, o tyle o ile, że przyłączają się do niego Ken, Springfield i Charlie. Oczywiście, chcą tylko zobaczyć, co tam jest, a potem złożyć raport, ale w gorącej wodzie kąpany Bess włazi do środka przez płot, a reszta, chcąc nie chcąc, lezie za nim. Okazuje się, że naprawdę magazyny są pełne jedzenia i innych dóbr, ale nie udaje się im nic zwojować, bowiem zostają zauważani i muszą się salwować ucieczką.

   

Sprawy przybierają naprawdę zły obrót, bo co cztery jednostrzałowe strzelby mogą zrobić wozom opancerzonym i karabinkom? Na szczęście bess ma pomysł, że znów rzuci się na wroga, włączy moc i uda się mu ich pokonać. Problem polega na tym, że najwyraźniej „Moc Prawości” nie działa na zawołanie, a przynajmniej nie u niego, i gdyby nie to, że z pomocą przychodzą Ieyasu i spółka, to byłoby z chłopakami źle. A potem mamy znów złotą poświatę, wyciąganie broni z róży i pokonanie wroga, tym razem w wykonaniu potrójnym.

 

Kreska (tak, kreska) jest miejscami tragiczna, postacie na planie ogólnym są krzywe, czasami zdarzają się momenty, że się poprawia, jednak bardzo, ale to bardzo widać oszczędzanie na animacji. Mamy mnóstwo nieruchomych kadrów,  pokazywania postaci z daleka, od tyłu, albo pod takim kątem, żeby nie było trzeba zbyt wiele ruszać. Moim faworytem jest tym razem scena, w której Bess próbuje odpowiedzieć Kenowi co się z nim działo, a kamera przesuwa się poziomo po jego gołym brzuchu, oraz typowo fanserwisowy zjazd od głowy w dół na Charlevilla stojącego pod prysznicem (para jest). Ot, sprawiedliwość dziejowa.

Leave a comment for: "Senjuushi – odcinek 2"