Beelzebub-jou no Oki ni Mesu Mama – odcinek 1

W życiu nie widziałam jeszcze anime do tego stopnia przypominającego watę cukrową! Naprawdę, niech się schowają wszystkie serie o słodkich dziewczątkach robiących słodkie rzeczy – Beelzebub-jou no Oki ni Mesu Mama jest tak różowe i puchate, że bardziej się po prostu już nie da.

 

W związku z tym bardzo trudno napisać coś spójnego na temat fabuły. Jej Ekscelencja Beelzebub, obecnie sprawująca najwyższą władzę w Pandemonium, czyli Piekle, to diablica potężna, kompetentna i charyzmatyczna, po prostu władczyni idealna. O tym, że ma także inne oblicze, wiedzą jej najbliżsi współpracownicy, w szczególności (od niedawna) pierwszy asystent Mullin. Cały odcinek to właściwie szereg scenek z ich codziennej koegzystencji, pokazujących Mullina na zmianę zachwyconego, pełnego podziwu, zdesperowanego, zgorszonego i zrezygnowanego zachowaniem szefowej. Ona zaś… Po trochu świadomie go prowokuje, po trochu sama zapędza się w kozi róg, choć zazwyczaj wydaje się, że kontroluje sytuację. Z całą pewnością widać jednak, że oboje mają do siebie bardzo, bardzo wyraźną słabość.

 

 

Nie mam pojęcia, jakim cudem ta różowa wata nie zrobiła się nudna, ale odcinek oglądało się łatwo, szybko i przyjemnie. Pewnie spora w tym zasługa jego bezpretensjonalności – komedia jest prościutka, ale pełna wdzięku, a co więcej – w dobrym guście. To zaskakujące, ponieważ jednym z powtarzanych żartów jest znajdowanie przez Mullina panny Beelzebub w stroju co najmniej niekompletnym. Ale nawet erotyka jest tak różowa i puchata, że w gruncie rzeczy całkowicie niewinna. Oprawa wizualna, chociaż uproszczona, doskonale się spisuje. Zachowuje – na szczęście – pastelową paletę i miękkie kontury z materiałów promocyjnych, co nadaje serii nieco odrealniony charakter. Warto dodać, że chociaż rzecz dzieje się w Piekle, diabły nie mają żadnych tradycyjnych atrybutów typu rogi czy ogony, pełno za to na wizji światełek oraz puchatych stworzonek.

 

 

Wprawdzie można by podnieść, że tego rodzaju formuła szybko zrobi się monotonna, ale powinna temu zapobiec mnogość postaci (płci obojga!) zaprezentowanych w czołówce. Jeśli ktoś szuka serii na poprawę humoru i walkę z jesiennym przygnębieniem, to powinno być jak znalazł.

Leave a comment for: "Beelzebub-jou no Oki ni Mesu Mama – odcinek 1"