Beelzebub-jou no Oki ni Mesu Mama – odcinek 2

Dostałem cukrzycy, wymiotuję tęczą i takie tam inne. Po prostu nie byłem przygotowany na taką dawkę słodyczy i puchatości. A mówiąc serio, bawiłem się całkiem nieźle, śledząc przygody Mullina w piekielnych czeluściach. Odcinek drugi wprowadza dwie kolejne nienormalne postacie: Azazela i Belfegora. Pierwszy z nich – na zewnątrz twardziel o spojrzeniu nieskalanym żadną słabością, prywatnie słodziak, kochający wszystko, co puchate, oraz naleśniki w kształcie misia. Jego hobby to szycie maskotek, a ze światem porozumiewa się, prezentując swoje wypowiedzi na planszach. Ratuje on głównego bohatera przed nieuniknionym uszkodzeniem twarzoczaszki, czym zyskuje jego zainteresowanie swoją osobą, a koniec końców przyjaźń.

Belfegor to mała krucha dziewczynka z tendencją do fobii społecznej i problemem z nietrzymaniem moczu (jest to zabawniejsze niż brzmi, wierzcie mi na słowo). Przez większość czasu trzęsie się jak galareta i ledwo jest w stanie wydukać z siebie zdanie złożone. Gdzieś tam w tle przewija się główna bohaterka, ale ten odcinek ewidentnie poskąpił jej czasu antenowego.

Nie zajawkowałem pierwszego odcinka, ale po seansie drugiego mam całkiem pozytywne odczucia. Genialnym chwytem jest tło wydarzeń, tak niesamowicie przerysowanej wizji Piekła jeszcze nie spotkałem i nie wiem, czy dla co po niektórych nie byłoby większą karą przebywanie w tej wariacji, niż smażenie się w typowym dla naszej wizji kotle. Niestety zaczynam powątpiewać, czy wątek romantyczny pary głównych bohaterów wyjdzie choćby na drugi plan. W tym odcinku został sprowadzony do dosłownie jednej scenki komediowej, co napawa mnie nie najlepszymi przeczuciami. Do oprawy graficznej chyba trzeba będzie przywyknąć, choć poza nieco nietypowym rysunkiem postaci głównego bohatera reszta prezentuje całkiem przyzwoity poziom i jest wprawdzie bardzo uproszczona, ale pasuje tu jak ulał. Najważniejsze jest jednak to, że przez prawie cały odcinek z twarzy nie schodził mi uśmiech, co jest kluczowe, jeśli zastanawiamy się nad tym, czy komedia dobrze spełnia swoją rolę. Mam nadzieję, że tak pozostanie do końca.

Leave a comment for: "Beelzebub-jou no Oki ni Mesu Mama – odcinek 2"