Tensei Shitara Slime Datta Ken – odcinek 1

Satoru Mikami, 37-letni pracownik korporacji pnący się powoli po szczeblach kariery, wiedzie typowe i nudne życie – tak nudne, że nigdy nie dorobił się nawet dziewczyny – które jednakowoż kończy się pewnego dnia dość nietypowo, bo mężczyzna ginie zadźgany przypadkowo na ulicy. Co więcej, jego umieraniu towarzyszy mechaniczny głos odfajkowujący kolejne cechy – odporność na gorąco, zimno, ból i inne – a po sekwencji ruchomych obrazków made by komputer, symbolizujących, a jakże, proces reinkarnacji, odradza się w obdarzonym takimi właśnie cechami (plus wewnętrznym głosem jako specjalnym skillem) ciele. Niestety, poza tym owo ciało nie ma oczu, głosu i generalnie przedstawia sobą małego niebieskiego gluta. Choć trzeba przyznać, że dość sympatycznego.

 

Satoru szybko godzi się z okolicznościami i jako że nie ma nic innego do roboty, zwiedza sobie na ślepo jaskinię, w której się odrodził, trawiąc przy okazji całym glutowatym ciałkiem magiczne zioła i kryształy, które następnie w swoim ewidentnie wielowymiarowym żołądku przetwarza na leczące mikstury itp. Przy okazji odkrywa (czy raczej jest informowany przez mechaniczny głos) lub zyskuje kolejne skille (mimikra, regeneracja), a ani on, ani widz nie ma żadnych wątpliwości, że wszystko to przypomina grę… tylko trochę dziwną.

 

Kolejne odkrycie to wielgachny smok imieniem Verudora, zamknięty w jaskini 300 lat temu przez wędrownego herosa (płci żeńskiej) za „przypadkowe” spopielenie miasta. Smok rzecz jasna śmiertelnie się nudzi, więc nie tylko obdarza małego gluta wzrokiem (tzn. pokazuje mu, jak korzystać z innego magicznego skilla) i opowiada co nieco o świecie, do którego trafił, a który, niespodzianka, rzeczywiście w każdym calu przypomina typowego RPG-a, ale też oferuje mu swoją przyjaźń. Oferta jest co prawda opakowana w groźby i dąsy godne tsundere, ale w efekcie i tak robi się miło. Ponadto smok udziela glutowi ważnej informacji i jednocześnie celu w życiu: do tego świata trafiają też inni ludzie, choć z reguły przywoływani przez magów, natomiast reinkarnacja, i to w ciało normalnie pozbawionego świadomości stworzenia, jest czymś niespotykanym i czyni z Japończyka wyjątkowy okaz. Satoru oczywiście postanawia tych ludzi odnaleźć; zapewne pierwszym questem będzie wydostanie się z jaskini.

No cóż. Wygląda to dziwnie, o grafice trudno się na razie w ogóle wypowiadać, bo przez większość odcinka jest… specyficzna, choć animacja do piosenki przy końcowych napisach sugeruje, że będzie co oglądać i w normalnym rysunku (znaczy, postaci mnożą się tam na potęgę, nie jestem pewna, czy to dobrze). Ale! O dziwo, choć przez jakiś czas czułam brwi wysoko w górze, robi to mimo wszystko sympatyczne wrażenie, były też zabawne momenty (np. ostatnie życzenie umierającego i scena „podania” sobie rąk przez gluta i smoka) i generalnie jestem pozytywnie nastawiona. Tyle tylko, że przy całym tym nietypowym otwarciu kolejne odcinki pewnie zmienią się w raczej typowego isekaja, no bo ani glut, ani smok w jaskini wiecznie siedzieć nie będą… Może i dobrze, zobaczymy za tydzień.

Leave a comment for: "Tensei Shitara Slime Datta Ken – odcinek 1"