Tsurune -Kazemai Koukou Kyuudou Bu- – odcinek 3

Minato bez dalszej zwłoki, przełykając dumę, zgłasza akces do klubu i zostaje przyjęty – nie bez oporów, które zgłasza oczywiście chmurny Kaito. Przekonanie go, by dał Minato szansę, to jeden z dwóch wątków tego odcinka. Drugi obraca się wokół Ryouheia, który w swej dobroduszności próbuje znaleźć sposób, by pomóc uwielbianemu koledze z dzieciństwa przezwyciężyć „lęk przed celem”. Szuka wyjaśnień w bibliotece, a przypadkowo spotkany łucznik kieruje go do sklepu, którego właściciel w ramach umowy barterowej udostępnia mu notatki kogoś, kto także na to cierpiał.

 

Potem wątki się schodzą: Ryouhei osiąga porozumienie z kuzynem z jasnej strony mocy, kyuutaśnym Nanao. Obaj planują, jak przekonać Kaito, by wszyscy mogli wystąpić grupowo w turnieju, a Minato mógł ćwiczyć bez obaw przed krytyką i spokojnie walczyć ze swoim lękiem. Plan jest iście mangowy, a wypala ni to przypadkiem, ni to z Wielkiej Woli Wszechświata, bo tak się jakoś składa, że wszyscy członkowie klubu słyszą prywatną rozmowę Minato z Seiyą, która pozwala im lepiej zrozumieć jego motywacje i szczerze go przyjąć. A Kaito, żeby nie wypaść z roli, postanawia dać szansę wierze Ryouheia w kolegę.

Tak oto mamy wszystko przygotowane pod turniej: ośmioro członków, i to mających już pewne doświadczenie (reszta chętnych odpadła, przestraszona ponoć warczeniem Kaito i tłumem fanek Nanao), rzut oka na przyszłych przeciwników i sugestię, że jest wśród nich geniusz (a jakże!), wreszcie w ostatniej scenie pojawia się trener z prawdziwego zdarzenia (ponieważ Tommy-sensei ma problemy ze zdrowiem), a jest nim… no któż, ach któż?

No dobrze, odfajkowujemy więc kolejne punkty potrzebne do stworzenia fabuły sportówki łamane przez melodramat. Tego drugiego nie ma na szczęście tak dużo, jak się obawiałam, przede wszystkim dlatego, że Minato wbrew pozorom jest chłopakiem zdecydowanym i tylko pozornie wycofanym, więc zamiast rozpaczać w kącie przez pół serii, postanawia jednak walczyć. Mnie też się spodobało jego wyznanie, którym ujął resztę klubu. Obok niego wyraźnie rysują się już charaktery czterech pozostałych chłopców (dziewczęta są raczej na dalszym planie) i choć żaden z nich nie wychodzi na razie poza stereotyp określany dwoma, może trzema cechami, to przynajmniej nie irytują za bardzo. Aczkolwiek nie wykluczam, że mogą się znudzić, jeśli pozostaną bez zmian. Niemniej, póki co nie widzę żadnych przeciwwskazań do oglądania, bo i temat ciekawy, i oprawa audiowizualna bez zarzutu, z tendencją do śliczna, i postaci da się wytrzymać bez bólu. A co przyniesie rozwój fabuły, przekonamy się. Ci, co znają produkcje KyoAni, pewnie mają na ten temat wyobrażenie, a reszta (jest jakaś reszta?) moim zdaniem spokojnie może zacząć zapoznawanie się z jego dokonaniami od tej serii.

Leave a comment for: "Tsurune -Kazemai Koukou Kyuudou Bu- – odcinek 3"