Endro~! – odcinek 2

Odcinek otwiera impreza piżamowa, w trakcie której bohaterki zdradzają, jaki typ którą z nich kręci i dlaczego… Potem jednak wracamy do pełnego powagi szkolnego życia pod okiem czujnej i surowej Mao-sensei. Przy okazji serii testów sprawnościowych (i nie tylko) potwierdza ona, że w przyszłej bohaterskiej drużynie faktycznie drzemie potencjał. Co zatem należy zrobić, by go jak najszybciej zmarnować, a dzięki temu zapanować nad światem? Hm… Może wyskoczyć po godzinach na kieliszek do baru? A tak serio, kolejny plan Mao-chan jest genialny w swojej prostocie. Najlepiej będzie doprowadzić do tego, że drużyna rozpadnie się, zanim jeszcze powstanie. Wiadomo zaś, co najłatwiej wywołuje z zakamarków duszy najmroczniejsze instynkty… Pozornie niewinne i całkowicie uzasadnione polecenie wybrania przywódcy drużyny wprowadza chaos w życiu czwórki bohaterek. Jak poradzą sobie z tak trudnym wyzwaniem i do jakich nieoczekiwanych konkluzji dojdą tym razem?

 

Moją preferowaną odmianą serii o słodkich dziewczętach są te, którym możliwie najbliżej do zwykłych okruchów życia, takie jak Non Non Biyori, Tamayura czy też Yuru Camp. Muszę jednak przyznać uczciwie, że Endro~! to zaskakująco zgrabny mariaż serii o słodkich dziewczętach z komedią fantasy. Zachowuje elementy charakterystyczne dla obu gatunków, które łączy w wyjątkowo naturalny sposób. Jest to trochę zaskakujące, bo wydaje się, że pewne rozbieżności są nie do pogodzenia – przygodowe fantasy wymaga jednak żywszej akcji, do której wstawki z dziewczętami robiącymi słodkie rzeczy nie powinny pasować. Tu jednak udaje się zachować leciutki klimat, znaleźć czas na sceny piżamowe i okruchy życia, a jednocześnie wykorzystać klasyczne motywy RPG jako materiał komediowy.

Jeśli chodzi o poziom wizualny serii, widać jasno, że odpowiedzialne za nią osoby znają się na odpowiedniej dystrybucji dostępnych środków i mocy przerobowych – co piszę bez złośliwości. Tła nadal są bardzo skromne, postaci w oddaleniu uproszczone i zwykle nieruchome, a ujęcia wymagające żywszej animacji często zastępuje się statycznymi planszami. Jednocześnie seria ma ładną, konsekwentną paletę barw i charakterystyczny rysunek z lekko nierównym konturem, przywodzącym na myśl ręczne ilustracje. Nienagannie animowane są także zbliżenia oraz mimika i mowa ciała bohaterek, łącznie z detalami takimi jak poruszenia uszu Seiry.

Trzeba jednak pamiętać, że Endro~! to rozrywka leciutka jak wata cukrowa. Serii o słodkich dziewczętach było już multum, podobnie jak komedii fantasy nabijających się ze schematów wykorzystywanych w RPG. To anime broni się na razie zgrabnym połączeniem jednego z drugim, ale na pytanie, czy to wystarczy, by zainteresować widza na te dwanaście odcinków, na razie nie potrafiłabym odpowiedzieć.

Leave a comment for: "Endro~! – odcinek 2"