Go-Toubun no Hanayome – odcinek 3

Fuutarou lekkiego życia korepetytora mieć nie będzie, bo choć z Miku poszło mu dość gładko, to Nina nie zamierza tak łatwo złożyć broni. Sęk w tym, że na razie nie za bardzo wiadomo, o co jej chodzi. Tymczasem kolejna lekcja nie dochodzi do skutku właśnie dzięki jej wysiłkom i dzień skończyłby się pewnie dość nudno, gdyby chłopaka nie dopadła skleroza i nie musiał wrócić się po zostawione w domu dziewczyn notatki.

A tam wpada na paradującą tylko w ręczniku i w dodatku ślepą jak kura (brak soczewek kontaktowych) bohaterkę odcinka. Gdy już wydaje się, że zdoła wyjść bez szwanku z tej dwuznacznej sytuacji, szukająca soczewek dziewczyna zrzuca na siebie stojące na półce książki. W przypływie heroizmu Fuutarou osłania ją własnym ciałem przed nieuniknionym wypadkiem i zamiast otrzymać nagrodę za swoje poświęcenie, zostaje wzięty za zboczeńca, który napadł bezbronną siostrzyczkę, i grozi mu zakończenie kariery korepetytora. Oczywiście cała sprawa kończy się wyjaśnieniem nieporozumienia, a niezadowolona z takiego obrotu sprawy Nino wybiega przed budynek i zwija się w kłębek. Nawet niezwykle głęboka rozmowa między nią i protagonistą niczego nie zmienia, a odcinek kończy się bez żadnej konkluzji poza tą, że prawie nic się w ich relacji nie zmienia. I tylko Miku chodzi cały odcinek, czerwieni się i rozmyśla, czy aby przypadkiem nie dopadła jej strzała Amora.

Pewnie w kolejnym dostaniemy rozwikłanie zagadki, ale szczerze mówiąc, nie wiem, czy po tym, co widziałem, mam ochotę kontynuować seans. Całe zajście z Nino i oskarżenie chłopaka o nieczyste zamiary było jak dla mnie mocno naciągane. Również pomysł na wadę wzroku dziewczyny, przez którą rzekomo myli bohatera z siostrą, jakoś do mnie nie trafił. Poza tym rozczarowuje poziom zaprezentowanego humoru. Pierwszy odcinek jeszcze jakoś się pod tym względem bronił, ale później było już niestety coraz mniej zabawnie, a podczas odcinka trzeciego nie zaśmiałem się ani razu. Poniżej średniej wypada także oprawa wizualna, postacie strasznie się deformują, tła są takie sobie, a animacja ogranicza się do niezbędnego minimum, przy czym nawet wtedy bywa sztuczna. Zerknę z ciekawości na kolejny odcinek i jeśli wątek rozpoczęty w tym zostanie jakoś przyzwoicie zamknięty, to będę kontynuował seans, a jeśli nie, to nie zamierzam się z tym męczyć, bo jest kilka przyjemniejszych serii w tym sezonie.

Leave a comment for: "Go-Toubun no Hanayome – odcinek 3"