Kouya no Kotobuki Hikoutai – odcinki 2-3

Wychodzi na to, że jednak pierwszy odcinek nie był zwodniczy. Znaczy się, na grupie Kotobuki nadal mi nie zależy, „ekstra” drużyna odcinka zostaje od razu zestrzelona i na niej jeszcze bardziej mi nie zależy, powietrzne bitwy, choć dobrze zrobione i efektowne, nie wywołują we mnie żadnych emocji. I nadal nie wiem, czy to ja, czy to jednak serial jest winny…

O świecie przedstawionym dowiadujemy się tylko odrobinę, bo to, że świat jest jednym wielkim pustkowiem, wynika już z tytułu serii, a że dominują w nim małe miasteczka, też można było się domyśleć. Baza wypadowa dziewczyn ma się jeszcze całkiem nieźle w porównaniu do sąsiadów, bo czerpie zyski z kopalni soli. Nie, żeby ta informacja była kluczowa dla fabuły, ale w sumie miło, że widz dowiaduje się czegokolwiek.

Seans drugiego odcinka potwierdził moje przypuszczenia, iż mimo pewnych pozorów ciągłości fabuła będzie jednak epizodyczna, trzeci odcinek zaś zasugerował, że poszczególne wątki mogą trwać dłużej niż jeden odcinek. Bo najpierw dostajemy misję przetransportowania kontrowersyjnej pani polityk z punktu A do punktu B, zaś odcinek później dowiadujemy się, że baza wypadowa, czyli miasto Rahama, ma problemy z pewną grupą pilotów balansującą na granicy piractwa. Właśnie ten wątek potrwa jeszcze przynajmniej przez kolejne dwadzieścia kilka minut. Co dalej? Nie mam pojęcia. I szczerze pisząc, średnio jestem zainteresowana, ponieważ jak wspomniałam powyżej, obsada kompletnie mnie nie kupiła. Niby dziewczyny mają zróżnicowane charaktery, a w drugim odcinku z rekonwalescencji wraca ich szósta koleżanka, ale niewiele wnosi do ogólnie nijakiej grupy. Jakoś tak zupełnie mi nie podpasowały. Aczkolwiek niewykluczone, że pozostali widzowie mają inne oczekiwania. Mnie ten serial kompletnie nie wciągnął.

Pisałam też wcześniej o dobrze wyglądających walkach i podejrzewam, iż miłośnicy lotnictwa mają na co popatrzeć, ale chyba tylko oni. Jakość reszty grafiki jest dziwna i wyjątkowo nierówna. Modele postaci 3D nie są zbyt ładne, a mniej ważne postaci narysowano w dwuwymiarze. Okazuje się jednak, iż wszystko zależy od kaprysów grafików, bo główne bohaterki też momentami wyglądają „tradycyjnie”, ale ich wygląd potrafi zmienić się między kolejnymi ujęciami bez wyraźnego powodu. Serio, twórcy mogliby się na coś zdecydować, bo w 2D postaci prezentują się nieźle, ale wystarczy odwrócić się na moment, żeby przy kolejnym rzucie oka na ekran zobaczyć komputerowego maszkarona…

Jak by to podsumować? Nie mam pojęcia, bo w sumie elementy składowe dobrej przygodówki jak najbardziej tu są, tylko wykonanie mocno takie sobie. Fabuła jest nieszczególnie wciągająca, postaci bezbarwne, a efektowne akrobacje lotnicze można czasami zobaczyć na żywo, a już na pewno w telewizji czy w sieci bez konieczności oglądania całego anime. Takie sobie toto jest – niby nie takie złe, ale niezbyt interesujące.

Raz tak, raz tak… Niech się zdecydują!

Leave a comment for: "Kouya no Kotobuki Hikoutai – odcinki 2-3"