Chou Kadou Girl 1/6 – odcinek 2

Nona w towarzystwie Haruto (znanego także jako „profesor Bouida”) eksploruje „Planetę Olbrzymów” i zachwyca się jej cudami. Sam Haruto ma lekkie wyrzuty sumienia, że ukrywa przed nią prawdę o jej pochodzeniu, ale nie bardzo wie, co powinien właściwie zrobić. To status quo zmienia przybycie Tego Trzeciego – a dokładniej pomagającego Nonie robota (Obcego?) imieniem Ozuma. Ukryty wcześniej w pudełku jako jeden z dodatków do figurki, zdołał on zorientować się w sytuacji znacznie szybciej od swojej pani. O dziwo, nie demaskuje natychmiast Haruto, ponieważ podobnie jak on nie chce narażać Nony na szok i stres związane z ujawnieniem prawdy. Prawda ma jednak to do siebie, że prędzej czy później musi wyleźć na światło dzienne… Nona nie przyjmuje najlepiej wiadomości, że jest postacią fikcyjną, niemniej ostatecznie postanawia zadomowić się na dobre w życiu Haruto. Czy jednak będzie dla niego Tą Jedyną, skoro – jak każdy porządny otaku – nasz bohater ma wiele ulubienic z różnych tytułów?

Chou Kadou Girl 1/6 pozostaje mieszanką oldschoolowych klimatów, przewidywalnych zagrań i zaskakująco miłych niespodzianek. Do tej ostatniej kategorii zaliczyłabym przede wszystkim wyjaśnienie kwestii pochodzenia Nony – bez zbytniego przeciągania tego wątku, oczywiście bez popadania w dramat, ale i bez udawania, że to żaden problem, iż wszystkie wspomnienia Nony to tylko efekt prac scenarzystów anime o jej przygodach. Nieźle wypada także relacja Haruto i Ozumy – tu podobało mi się, że chociaż panowie (w przypadku Ozumy płeć to sprawa umowna, ale jednak przyjęłabym rodzaj męski) nie przepadają za sobą, nie zaczynają natychmiast prowadzić jakiejś idiotycznej wojny podjazdowej o Nonę, tylko razem starają się działać dla jej dobra. Przewidywalne bywają natomiast poszczególne gagi, jak choćby to, że Nona w stosie poświęconych jej mediów znajduje oczywiście erotyczne doujiny. Oldschoolowe pozostają projekty postaci – ale swoją drogą, sporo wyjaśnia to, że według Haruto anime, z którego pochodzi Nona, ma już ładne kilka lat. Nic dziwnego, że jej stylistyka nawiązuje raczej do lat dziewięćdziesiątych niż do współczesności.

Prościutka grafika sprawia, że właściwie trudno tu złapać interesujące zrzutki. Nie jest to seria, która wygląda rewelacyjnie, ale – co zabawne – właśnie ta jej lekka staroświeckość sprawia, że to nie przeszkadza aż tak bardzo. Poza tym, co miłe, zawartość ecchi jest na poziomie znacznie niższym niż się spodziewałam (a biorąc pod uwagę różnicę wielkości i możliwości bohaterów, obawiałam się mocno wątpliwego fanserwisu). Przyznam, że jestem ciekawa, co będzie, gdy do obsady dołączą kolejne dziewczyny, zminiaturyzowane i pełnowymiarowe.

Leave a comment for: "Chou Kadou Girl 1/6 – odcinek 2"