Gunjou no Magmell – odcinek 3

Na aukcji zostaje za ogromne pieniądze sprzedany siedmiobarwny gołąb, gatunek pochodzący z Magmell. Ptaszek ten oprócz ładnego wyglądu ma też niespotykaną właściwość – może wyleczyć każdą truciznę. Chwilę po zakończeniu transmisji z aukcji u Anglera Inyou pojawia się Deysan – osobnik, który pticę kupił, z niezwykłą prośbą. Otóż chciałby, by Inyou pomógł mu odnaleźć zaginionych przyjaciół z dzieciństwa w niebezpiecznej Strefie 45 – z której pochodzi ptaszek i gdzie żyją najjadowitsze stworzenia. Problem polega na tym, że zaginięcie miało miejsce jakieś 30 lat temu…

Otóż trójca przyjaciół (z rodzicami) zamieszkała na Magmell (projekt migracyjny był, a co). Wpadli na pomysł, żeby sprawdzić, które stworzenie będzie najjadowitsze, więc łapali różne owady i nietoperze i zmuszali je do walki ze sobą – jasne, że to, które przeżyje, okaże się naj-. Coś jednak poszło nie tak (znaczy, głupota wieku dziecięcego się przyplątała) i jego kumple zostali otruci, a Deysan zostawił ich w dziczy i uciekł. Po czym nagle projekt migracji został zakończony, osadników wysiedlono z Magmell, i urwał się kontakt z pozostałymi rodzinami. Jeden z najmniej logicznych ciągów przyczynowo-skutkowych jaki widziałam. Bo wygląda to tak, że chłopaczek wrócił sam do domu, nikt się go o nic nie pytał, na przykład gdzie są koledzy (a podobno rodziny były bardzo blisko ze sobą), za to kazano im się wynosić z wyspy w tej chwili.

Mniejsza z tym, kotki w internetach powinny dłużej pożyć.

Generalnie poczucie winy Dysana sprawiło, że chciał zarobić wielkie pieniądze, by uratować (sic!) przyjaciół, i dlatego kupił upiornie drogiego ptaka oraz wynajął Anglera, by go do tego miejsca, gdzie zostawił kumpli, bezpiecznie z tymże ptakiem dostarczył. Logiki w tym nie ma (na litość, minęło 30 lat!), ale dobrze, niech mu będzie.

Inyou prowadzi zleceniodawcę do wyznaczonego miejsca (po drodze popisując się mocą i wiedzą, ot tak, żeby był kawałek nawalanki), po czym okazuje się, że jaskini mieszka wielki skorpion… oraz nietoperz. Z ludzkimi przymiotami. Magmell jest naprawdę pokręconym kontynentem, daję słowo, i ani grosza wytłumaczenia, dlaczego tak, a nie inaczej, z wyjątkiem „autor myślał, że będzie cool”. W każdym razie, przy dźwięku smutnych skrzypiec, odcinek kończy się w sumie pozytywnie.

Grafika już spadła na poziom, który prawdopodobnie będzie utrzymywać do końca serii – czyli krzywe postacie na planie dalszym, średnio narysowane zbliżenia twarzy, zabójcze owady i zwierzęta, ale na zasadzie „a co by było, jakby skorpion miał 10 metrów”, oraz ni przypiął, ni wypiął ładne tła.

Fabularnie też nie jest ciekawie. Mamy Anglera Inyou władającego jakąś tam mocą, mamy jego asystentkę, oraz „chemię” pomiędzy nimi, sprowadzoną do podkradania sobie żarcia i robienia głupich min. Mamy nowy kontynent, na którym wszyscy chcą zarobić i roi się tam od zabójczych zwierząt. Mamy zlecenia sprowadzające się do „panie Angler, ja chce na Magmell bo… „- tu wstaw Dylemat albo wydarzenie, które Nauczy Klienta Odpowiedzialności, Współczucia, Emocji, Czort-Wie-Czego. Obowiązkowo widzowi zafunduje się też Lekcję Moralną (ze skrzypcami w tle) oraz ironiczne uwagi wszystkowiedzącego Inyou, którego NIE DA się w jakikolwiek sposób polubić, bo nie ma nawet żadnych cech, z wyjątkiem tego, że Ocieka Zajedwabistością. W sumie to ani przygodówka, ani mordobicie, ani też seria filozoficzna – albo autorowi coś nie wypaliło, albo scenarzysta coś schrzanił. W każdym razie Gunjou no Magmell jest serią chyba tylko dla wyjątkowo odpornych na nudę osób.

Obrazek bez żadnego związku z treścią odcinka.

Leave a comment for: "Gunjou no Magmell – odcinek 3"