Joshi Kausei – odcinki 1-3

Króciutkie i pozbawione dialogów scenki – raczej skecze – z życia licealistek, jak na razie koncentrujące się na głównej bohaterce, czyli atrakcyjnej, acz ciut lekkomyślnej Momoko Futo. Tyle obiecywała zapowiedź i dokładnie to dostajemy. Dwa z trzech odcinków zawierają także elementy, które można podciągnąć pod ecchi, ale raczej stonowane (szczególnie w porównaniu do innych tytułów z bieżącego sezonu, takich jak Nobunaga-sensei no Osanazuma czy Nande Koko ni Sensei ga!?). Jeśli dorzucimy do tego prostą, ale miłą dla oka grafikę (nastolatki wyglądają jak nastolatki, nie jak małe dzieci), mogłoby się więc wydawać, że mamy do czynienia z idealnym anime na odprężenie – króciutkimi odcineczkami, wywołującymi uśmiech.

Problem polega na tym, że ta formuła nie działa tak dobrze, jak powinna. Pierwszy odcinek w zasadzie wypełnia Momoko leżąca na ławce z podwiniętymi nogami, czym budzi oburzenie swoich przyjaciółek, zaś kończy go puenta zupełnie niepowiązana. Owszem, trzy minuty to niedużo, ale jednak ciut sporo jak pokazywanie panienki machającej w powietrzu kolanami… Drugi, poświęcony wyjątkowo pechowemu dniowi z życia Momoko, zademonstrował inną słabość – manga (a za nią anime) teoretycznie pozbawiona jest dialogów, ale w praktyce jej autorka idzie na łatwiznę, bo jak inaczej wyjaśnić liściki albo dymki, w których zamiast słów znajdują się obrazki? Zaplanowanie fabuły tak, żeby faktycznie obywała się bez słownej komunikacji, byłoby trudniejsze, ale możliwe, co pokazuje odcinek trzeci. Tym razem centralną rolę gra w nim anonimowy (i zaspany) młody człowiek, zapewne początkujący korposzczur, który w pociągu zajmuje miejsce stojące koło siedzącej Momoko, zaś obecność (i uwaga) ładnej dziewczyny działają na niego bardzo elektryzująco.

Joshi Kausei to seria o dość nietypowej strukturze z tego powodu, że mamy do czynienia właściwie z czystymi okruchami życia o zabarwieniu komediowym. Żaden z trzech skeczy nie jest z charakteru tych, które miałyby rozbawić widza do łez; chodzi w nich raczej o pokazanie sceny z życia bohaterki, mogącej wywołać lekki uśmiech. Na plus zaliczam na pewno to, że bohaterki nie są udziecinnione na siłę – już choćby dlatego anime wyróżnia się na tle typowych „opowieści o słodkich dziewczętach”. Z drugiej strony przyznam, że mnie jakoś szczególnie nie chwyciło – może będę kontynuować seans, bo to tylko trzy minuty, ale z drugiej strony nic absolutnie mnie do tej serii nie ciągnie.

Leave a comment for: "Joshi Kausei – odcinki 1-3"