Araburu Kisetsu no Otome-domo yo – odcinek 2

Ach, piękne to były czasy, kiedy uroczo zdezorientowany człowiek martwił się głównie o własne mniej lub bardziej niewinne uczucia… A potem przyszło życie. No, ale dziewczyny z klubu literackie nadal są w burzliwym okresie odkrywania samych siebie, a biedna Kazusa próbuje się pozbierać po brutalnym zderzeniu z rzeczywistością w temacie dojrzewających chłopaków. Drugi uczestnik całego zajścia również jest mocno zakłopotany i przy pierwszej możliwej okazji domaga się, by koleżanka nikomu nie mówiła o tym, co widziała. Cóż, tyle mu dziewczyna może obiecać, bo zapomnieć raczej nie da rady. Aczkolwiek to dopiero początek ich wspólnych problemów.

Tymczasem bliżej poznajemy z pozoru tajemniczą i niedostępną Niinę, która na co dzień musi zmagać się z niezdrowym zainteresowaniem przypadkowych facetów, usilnie próbujących się z nią umówić. Z jednej takiej sytuacji „ratuje” ją Kazusa i przy okazji razem z widzami dowiaduje się, że panna Sugawara niegdyś należała do kółka teatralnego, jest świetną aktorką i ma bardzo dziwne poglądy na temat dojrzewania, które wyraża w iście poetycki sposób. Z kolei próbująca za wszelką cenę stłumić wszelkie perwersyjne myśli nie tylko u siebie, a ile i u klubowych koleżanek Rika sama wpada w sidła zauroczenia i, nie mając pojęcia jak sobie z tym poradzić, panikuje. Gdzieś w tle natomiast przewija się wątek pisarskiej kariery Hitohy oraz widmo rozwiązania klubu literackiego. Chyba że dziewczyny znajdą ofiarę w postaci nauczyciela skłonnego zostać ich opiekunem…

O, dzieje się, dzieje. Czas nie stoi w miejscu i mimo że Kazusa przeżyła „traumę”, to nie tylko jej życie, ale również życie jej koleżanek toczy się dalej. I tak będzie wyglądało to anime – przeplatanka wątków dorastających dziewczyn z jednego klubu zainteresowań. Niesamowicie mnie to cieszy, bo każda historia mogłaby być pomysłem na osobną mangę, ale dobrze, że nie jest, bo już teraz na wierzch przebijają się drobne, ale mogące irytować człowieka schematy, a gdyby wszystko rozczłonkować i poszczególne części rozciągnąć, to problem stałby się aż nazbyt widoczny. A tak spora ilość materiału i jego zróżnicowanie sprawia, że wszystko trzymane jest w ryzach i raczej nieprędko się rozpadnie. Oby w ogóle, ale dopóki pierwowzór się nie skończy, nie można niczego stwierdzić ze stuprocentową pewnością. Teoretycznie powinnam być ostrożna, bo mogę zapeszyć, ale na razie to, co widzę, naprawdę mi się podoba i to, co pisałam poprzednio, mogłabym napisać i w tej zajawce. W skrócie: jeśli jeszcze nie sięgnęliście po tę serię, a lubicie podobną tematykę, to powinniście dać jej szansę. I obym za tydzień mogła napisać dokładnie to samo, bo szkoda by było tak sympatycznie zapowiadającego się tytułu.

Leave a comment for: "Araburu Kisetsu no Otome-domo yo – odcinek 2"