Isekai Cheat Magician – odcinek 1

Taichi Nishimura oraz Rin Azuma to typowa dwójka przyjaciół z dzieciństwa. Pewnego dnia w drodze do szkoły zostają otoczeni magicznym kręgiem i przeniesieni do świata, którego nie znają. Początkowo trudno im w to uwierzyć, ale brak zasięgu sieci komórkowej i wielki czarny jednorożec zdają się być jednoznacznymi dowodami.

Kiedy natrafiają na wspomnianego wyżej wielkiego czarnego jednorożca z czerwonymi ślepiami, sytuacja wydaje się beznadziejna. Taichi bohatersko próbuje się poświęcić, aby umożliwić ucieczkę koleżance, ale z tarapatów wyciąga ich grupa poszukiwaczy przygód, która bez większego problemy rozprawia się z Obsydianowym Koniem (tak ten stwór się nazywa, od rogu z obsydianu). Mimo szczęśliwego zakończenia przygody Rin jest wyraźnie obrażona na swojego partnera za tę bezsensowną próbę poświęcenia się. Na szczęście topór wojenny zostaje zakopany, a bohaterowie ruszają do miasta, aby wstąpić do gildii i zostać poszukiwaczami przygód. Przecież coś muszą robić, aby przeżyć w nowym świecie.

Na miejscu dowiadują się, że do rejestracji wymagane jest zmierzenie magicznej mocy obydwojga. Już Rin okazuje się przekraczać wszelkie dostępne skale, a poziom Taichiego niszczy kulę badającą poziom mocy (czy ja gdzieś nie widziałem czegoś podobnego?!). Szef gildii wysyła ich do niejakiej Lemiyi, która ma urządzenie mogące zmierzyć poziom mocy bohaterów… Po zobaczeniu wyników kobieta postanawia uczynić ich swoimi uczniami.

Wprowadzenie do fabuły jest… standardowe. Delikatnie rzecz ujmując. Świat przedstawiony również nie wygląda szczególnie oryginalnie, ale ilość informacji na jego temat jest na razie niemal zerowa. Nie wiemy, kto przyzwał bohaterów do świata – wiemy tylko, że rytuał został zakłócony, zaś przyzwanych poszukują zakapturzone postaci o nie najlepszych zamiarach.  Dość dobrze za to poznaliśmy charaktery głównych bohaterów i na próżno szukać tu oryginalności. Taichi jest przeciętnym nastolatkiem, podkochującym się w swojej przyjaciółce. Inteligencją również nie grzeszy – tej wielkości potwór zabiłby go i ruszył za Rin, zanim dziewczyna zdążyłaby się oddalić chociażby na 100 m. Reakcja Rin wydawała się dość zrozumiała – całkiem słusznie zirytowały ją głupie działania chłopaka. Niestety, zamiast mu to wygarnąć w twarz tak, aby zrozumiał, dziewoja obraża się i unika kontaktu…

Oprawa wizualna nie wypada dobrze. Animacja jest uboga, a ruchy bohaterów dość drętwe i nienaturalne. Jeszcze gorzej wypadają projekty postaci. Gdyby nie rozmaite fryzury, twarze Taichiego i Rin byłyby nie do odróżnienia… Z kształtami damskich biustów również nie jest najlepiej, co pokazała fanserwiśna scena z Lemiyą w roli głównej.  Najgorzej jednak wypadają tła, niezwykle ubogie w detale. Wspomnieć muszę też o dość przeciętnej grze aktorów głosowych, zwłaszcza głównej pary – ich głosom brakowało barwy i emocji odpowiednich do wydarzeń. Podobne zarzuty można mieć do głosu urzędniczki w gildii, zwłaszcza w momencie, gdy wyrażała zdziwienie poziomem mocy przybyszów – wypadła sztucznie i nienaturalnie. Lepiej słucha się za to pozostałych postaci. Jest więc nadzieja, że w następnych odcinkach nastąpi poprawa, zwłaszcza że Rie Takahashi, grająca Rin, ma obszerne portfolio, a Kouhei Amasaki (Taichi) mimo skromnego dorobku pokazał, że potrafi grać znacznie lepiej, jak chociażby w roli Neito Monomy z My Hero Academia.

Kopiuj i wklej

Nie jestem zachwycony pierwszym odcinkiem – seria próbuje łączyć wszystkie popularne dla gatunku elementy i niestety nie potrafi jak na razie zrobić tego tak, aby przyciągnąć uwagę i wzbudzić ciekawość. Sprawę mógłby uratować ciekawy i rozbudowany świat, ale na to się nie zanosi, biorąc pod uwagę ilość upchniętych bez pomysłu schematów. Na dodatek moje uszy cierpią podczas słuchania głównych bohaterów, a akcja nie zachwyca wizualnie. Cóż, pozostaje jedynie mieć nadzieję, że coś się w następnych dwóch odcinkach poprawi.

Leave a comment for: "Isekai Cheat Magician – odcinek 1"