Kochouki ~Wakaki Nobunaga~ – odcinek 3

Kadr wybrany na główny metodą eliminacji.

Cóż, biorąc pod uwagę, jakie życzenie wyraziłam w poprzednim poście, trzeci odcinek należałoby uznać za rozczarowanie. Bisze bez zmian in plus, humoru tyle co kot napłakał, romansu jeszcze mniej, czyli nic, walki rozgrywają się po nocy, a szczegóły historyczne przytłaczają i czynią seans częściowo niezrozumiałym. W dodatku mam wrażenie, że nieco popsuła się grafika, bo ładnymi mogę nazwać ze dwa kadry z zachodem słońca, reszta co najwyżej pustkami świeci.

Ale to nie jest takie anime…

Streszczając (niechronologicznie), odcinek rozgrywa się w ostatnich dniach życia Ody Nobuhide, ojca naszego bohatera, który to z niejasnych przyczyn, mimo nalegań wasali, nie zamierza go odwiedzić na łożu śmierci. Jednocześnie opowiada Kichou jedno miłe wspomnienie, kiedy spotkał się z ojcem – oddzielono go od niego we wczesnym dzieciństwie – i wyraża zazdrość względem młodszego Nobukatsu, który z ojcem miał lepszy kontakt. (Przy tym wszyscy, z Nobunagą na czele, uważają, że Nobukatsu byłby lepszy następcą – tu braterska scena na tle jadowitej zieleni, która być może symbolizuje zdradę, bo wypala oczy). Poza tym Nobunaga jedzie z Kichou na całodniowe, acz bezowocne poszukiwania jakiegoś zagranicznego lekarstwa dla seniora, co wygląda jak pretekst do wyrwania się z zamku.

Drugi wątek to złapany w zamku szpieg, o którym informuje Tsuneoki. Mężczyzna popełnił samobójstwo, a Nobunaga, nie chcąc słyszeć o prawdopodobnym zdrajcy w szeregach wasali swego ojca, każe własnemu przyjacielowi zejść sobie z oczu. Po czym siedzi zdeprymowany i całymi dniami rozmyśla nad sprawą, aż jeden ze starszych wasali wyciąga go na polowanie z sokołem, przy pewnym (w zamierzeniu komediowym) udziale chłopca, który wszelkimi sposobami wprasza się do służby pana Ody. A jest na tyle dziwaczny, że zyskuje akceptację Nobunagi, który sam uchodzi za lekko szurniętego. Jest to również okazja do rozmowy o Tsuneokim i obejrzenia chłopskiego pogrzebu, co kieruje myśli młodego następcy na własnego ojca.

Najlepsza – psychologicznie, emocjonalnie i wizualnie – scena odcinka: pogrzeb bezimiennego chłopa.

W kwietniu 1551 roku Nobuhide umiera; kiedy Nobunaga szykuje się na pogrzeb, Kichou informuje go, że Tsuneoki właśnie ruszył w pościg za szpiegiem, który wykradł dokument legitymujący władzę Ody nad prowincją Owari. Młodzik natychmiast wsiada na koń; trochę walki (w ciemnościach) po drodze i dokument zostaje odzyskany, a zdradziecki wasal zdemaskowany. W efekcie Nobunaga przeżywa lekkie załamanie na tle konieczności nieufania nikomu, godzi się z Tsuneokim i opuszcza pogrzeb ojca, w zastępstwie pisząc wiersz. Jaki miał w tym cel, nie ogarniam, bo wasale wykorzystali to jako pretekst to osadzenia na stołku po Nobuhide jego młodszego syna, wiecznie zasmęconego Nobukatsu, a potem miała chyba miejsce wojna domowa pomiędzy braćmi. Albo będzie miała, w następnym odcinku, co do którego mocno się waham, czy go oglądać.

Rzecz w tym, że animka, mając teoretycznie wszystko, co potrzebne do zaangażowania widza, robi to jakoś niezbornie i nieprzekonująco. Młody Oda może i był dziwakiem, ale w jego szaleństwie powinna być jakaś metoda, a ja jej nie widzę. Zwłaszcza jego zachowanie w stosunku do Tsuneokiego było mało sensowne, że o pogrzebie ojca nie wspomnę. Zdecydowanie uważam też, że bajce szkodzi nadmiar szczegółów historycznych – konieczność wprowadzenia mnóstwa postaci skutkuje tym, że akcja goni na łeb, na szyję i robi się dziwnie poszatkowana, bo jakoś ich trzeba przedstawić (i nie chodzi o te nieszczęsne, co i rusz wyświetlane tabliczki z nazwiskami). Jak wspomniałam na początku, walory estetyczne też jakby spoczęły na laurach, i w ogóle, i w szczególe, i właściwie nie wiem, dla kogo jest ten tytuł przeznaczony. Dla fanek czystej bizoniny wydaje się zbyt historyczny i polityczny, dla fanów japońskiej historii czy militariów (albo po prostu akcji w historycznych dekoracjach) zbyt zbizoniały, dziwaczność co poniektórych postaci pozostaje niezrozumiała i dla kontrastu ahistoryczna, a humor rodem z shounenów do niczego mi tu nie pasuje, podobnie jak wrzucone tu i tam psychologiczne refleksje o związku ojca i syna, które jednakowoż zyskałyby moje uznanie, gdyby nie reszta tego miszmaszu. Wszystko razem, zamiast bawić i wciągać, raczej irytuje niewykorzystanym potencjałem i lekkim chaosem, dlatego nie wydaje mi się to warte dalszego oglądania.

Leave a comment for: "Kochouki ~Wakaki Nobunaga~ – odcinek 3"