Maou-sama, Retry! – odcinek 3

Odcinek rozpoczyna scena wspólnej kąpieli Aku i Luny w wannie, w trakcie której ta ostatnia stwierdza, że skoro ona ustala zasady i już się znają, to mogą się pooglądać nago… czego widzowi oszczędzono, pozostawiając tylko głośne protesty Aku w tle. Tymczasem nasz Władca Demonów wykonuje jakieś czynności mające widzowi przybliżyć mechanikę gry, a następnie wypytuje Lunę o niejakiego Cheruba. Okazuje się, że po pokonaniu Greola (tego paskudy, co go rozwalił w pierwszym odcinku ot tak), Cherub nie przeżył, zostali/ły tylko Ophan i Seraph, ale nie wiadomo gdzie. Być może posąg przy Studni Życzeń był jedną z nich.

 

Tymczasem do miasta zbliża się druga Święta Dziewica (khym), Zabójcza Królowa, wyjątkowo wkurzona na Lunę. Głównie dlatego, że młoda się chciała pokazać, a nie temu, że chciała pokonać Władcę Demonów – przecież on nie istnieje. Sam natomiast Maou szwenda się po mieście Yahoo i dochodzi do wniosku, że aby zgromadzić więcej informacji, trzeba udać się do Świętego Miasta. Tyle, że kasy nie ma…

W międzyczasie zgromadzenie satanistów (ich przedstawiciele byli odpowiedzialni za uwolnienie Greola), knuje, jak zgładzić Święte Dziewice, skoro już wytknęły nosy poza stolicę. I tak się akurat składa, że do miasta dociera Killer Queen i robi awanturę Lunie na głównej ulicy miasta. Pojawiają się Sataniści i rozpoczyna się walka, w trakcie której obie siostrzyczki pokazują swoją mniej przyjemną stronę. Niestety Sataniści wzywają Hadesa (takiego czarno-zielono-mrocznego gluta), który przeważa szalę zwycięstwa na ich stronę.

Maou nie miesza się do niej, jednak zbliżający się glut uaktywnia gadający pierścionek, który ponownie próbuje go przekonać do masakry i w końcu pozbawia kontroli nad ciałem. Ostatkiem sił bohater wciska przycisk zmiany postaci…

… i pojawia się w oślepiającym biały blasku biały powiewający płaszczem, zarozumiały bisz. Który pierze ręcznie Satanistów, wzbudza zachwyt Killer Queen i przedstawia się jako Zero Kirisame, Srebrny Smok. Po czym odchodzi w siną dal… Zaś nasz biedny bohater przeżywa załamanie nerwowe, że taką postać ma w swoim repertuarze.

 

Następnie widz dostaje zapowiedź kolejnych dwóch postaci, które będą miały do czynienia z bohaterem – czyli czegoś, co przypomina czarowniczkę (ale napisy zdecydowanie rozwiewają wątpliwości, jakiej toto jest płci), oraz wojowniczkę, którzy trafiają w gildii na zlecenie na Władce Demonów. Tymczasem (znów) cała trójka (Maou, Luna i Aku) zmierzają do stolicy.

Tak szczerze mówiąc, nie wiem, do kogo ta seria ma być skierowana, ponieważ wyraźnie widać, że fabule brakuje bardzo dużych kawałków „pomiędzy” wydarzeniami. Same zaś wydarzenia ani ciekawe, ani porywające. Walki statyczne, postacie krzywe, drugi i dalsze plany nie istnieją, bohaterowie nijacy, nawet fanserwis jakiś taki przaśny. W sumie nic ciekawego.

Leave a comment for: "Maou-sama, Retry! – odcinek 3"