Sounan desu ka? – odcinek 1

Na początku poznajemy bohaterki, którym będziemy towarzyszyć przez jakiś czas w tym sezonie w trakcie kolejnych około dwunastominutowych odcinków. Tak, żeby od razu wiadomo było, kto jest kim i jaki typ reprezentuje, żeby widz się nie wysilał. I żeby było na czym zawiesić oko, to zarówno w trakcie pokazywania leżących bohaterek na plaży, jak też podczas tego przedstawiania się, kamera powoli i dokładnie ciągnie od kolanek do góry, ze szczególnym uwzględnieniem okolic biodrowych i piersiowych.

Ale wróćmy do naszych protagonistek. Mamy więc Asukę Suzumori – typ sportsmenki, Shion Kujou – panienkę „delikatną”, Mutsu Amatani – kujonkę i oczywiście okularnicę oraz Homare Onishimę, która twierdzi, że bycie w takiej sytuacji to dla niej nie pierwszyzna. Znaczy surwiwal na (chyba) bezludnej wyspie to nie pierwszyzna.

Następnie mamy zaprezentowanych szereg scenek, które rozegrały się, gdy panienki dryfowały na większym szczątku… czegoś. Jak się okazuje (ze snu), Homare surwiwalu nauczyła się od ojca, który zabierał ją ze sobą w różne miejsca i uczył różnych przydatnych rzeczy. Co bardzo szybko sama prezentuje zaskoczonym towarzyszkom niedoli. Czyli uczy je że: nie należy pić słonej wody (i co się dzieje), że można ze zwierzątka dużo wycisnąć, jeśli się jest spragnionym, tudzież iż można pić inne wydzieliny, jeśli się jest zdesperowanym. A po dotarciu na ląd, że do odstraszenia rekina przydatna jest bateria z telefonu.

Cóż, przeskakujemy do chwili obecnej – bohaterki muszą szybko zdobyć wodę, ponieważ grozi im odwodnienie. Widz, podobnie jak panienki, dowiaduje się teraz, w jaki sposób taką wodę zdobyć (a tak mimochodem, że owady typu szarańcza się je), a także śledzi (wraz ze zszokowanymi bohaterkami) sposób na przetrwanie i zapewnienie wystarczającej ilości śliny w ustach.

Pierwszy odcinek jest konkretny i nie ukrywa, w jakim celu anime powstało – propagacji właściwych zachowań w wypadku nadejścia apokalipsy, inwazji zombi, rozbicia się na bezludnej wyspie, czy też zabawiania się w Beara Gryllsa.  Jednak mimo że informacje surwiwalowe są raczej poprawne, a poza tym wygłaszane rzeczowym tonem seiyuu Homare, Mao, stanowią one jedynie przykrywkę do zwykłego fanserwisu. W sumie ani mnie on nie ziębi, ani grzeje, ale kamera mogłaby być ciut mniej leniwa z tym najeżdżaniem. Dostrzegam także lekki potencjał komediowy w zderzeniu się punktu widzenia Homare i pozostałych dziewcząt (czekam na jedzenie owadów), tak że zobaczymy, w jakim kierunku się toto potoczy.

Leave a comment for: "Sounan desu ka? – odcinek 1"