Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki de Nikai Kougeki no Okaasan wa Suki Desuka? – odcinek 1

Szczerze pisząc, mam mieszane odczucia po obejrzeniu tego odcinka, bo z jednej strony widać, że twórcom bardzo, ale to bardzo zależy, aby odbierać to jako parodię gatunku, z drugiej jednak seria wyraźnie zamierza wykorzystywać wiele irytujących schematów, wcale ich przy tym nie wyśmiewając. A szkoda, bo to mógł być całkiem przyjemny seans. Ale do rzeczy.

Wstęp jest pretekstowy i nikt nawet nie próbuje przekonywać widza, żeby podstawowe założenia brał na serio, bo zamiast zarysować rządową „intrygę”, bardziej stara się skupić uwagę oglądającego na „świetnym” żarcie słownym związanym z imieniem jednej z postaci. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby ten żart był śmieszny. Ale niestety, zapodano takiego suchara, że Sahara przy nim to niemalże Amazonia…

No dobrze, ale o czym to właściwie jest? Otóż nastoletni Masato Oosuki wypełnia już na pierwszy rzut oka podejrzaną ankietę na temat jego relacji z rodzicami, a konkretniej z matką, która w tym czasie szykuje strawę dla syneczka tak skupionego na zadaniu, że zupełnie ignoruje swoją rodzicielkę. Się egzemplarz trafił… Ale nic to. Jakiś czas potem do domu bohaterów wpada urzędniczka państwowa, która po krótkiej rozmowie i wyproszeniu matki chłopaka, wpisaniem jednego tajemniczego kodu sprawia, że Masato zostaje wciągnięty do komputera, a dokładnie do wnętrza przypadkowej gry MMORPG. Początkowo zszokowany nastolatek błyskawicznie dochodzi do siebie i wyrusza w wielką podróż… by chwilę po przybyciu na miejsce odkryć, że ma towarzystwo. Przecież Mamako Oosuki nie mogłaby pozwolić, by kochany synek ją zostawił, prawda? Oczywiście, że nie, wszak na tym opiera się cała fabuła.

Cóż, jak pisałam w pierwszym akapicie: serial bardzo się stara, ale kiepsko mu to wychodzi. Można tu znaleźć kilka naprawdę zabawnych scen, związanych ze stanem gry, w której znaleźli się bohaterowie, ale na razie cała reszta nieszczególnie przypadła mi do gustu, bo „Mama online” parodią jest tylko w niewielkim stopniu. Tyczy się to właśnie elementów typowych dla RPG-ów, a właściwie tylko tego.

To teoretycznie dopiero pierwszy odcinek, ale jeśli już na tym etapie mam problem z charakterami postaci, to niezbyt dobrze wróży na przyszłość, bo jeśli nie należy wymagać czegokolwiek od fabuły, to przynajmniej obsada powinna być  sympatyczna. A w tym przypadku? No cóż… Może się to jeszcze zmieni, ale na razie nastoletni buc irytuje mnie tak samo jak naiwna i przesłodzona mamusia. Mamako (autorowi żarty słowne bardzo nie wychodzą) stanowi dla mnie największy problem, a właściwie sposób jej przedstawienia, który przywodzi na myśl bardziej potencjalną kandydatkę do haremu bohatera tego typu historii, niż faktyczną rodzicielkę. Jeśli dodamy do tego jej charakter, a raczej jego brak, otrzymujemy kompozycję bardzo, ale to bardzo niestrawną. Mamako to niewinne i kochające popychadło, które bardzo kocha swojego synka, płacze, kiedy ten zachowuje się wobec niej co najmniej paskudnie i przebacza w mgnieniu oka, i którego świat praktycznie kręci się wokół latorośli, bo cała reszta to dodatek. Bardziej nudnej postaci nie dało się skonstruować? Chociaż szczypta charyzmy byłaby mile widziana…

Reszta har… przepraszam, drużyny głównego bohatera…

P.S. Technicznie serial ma naprawdę niewiele do zaoferowania: widz może nie ma ochoty wydłubać oczu, ale nie ma się też czym zachwycać. Napisałabym, że takie niższe stany średnie.

Leave a comment for: "Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki de Nikai Kougeki no Okaasan wa Suki Desuka? – odcinek 1"