Beastars – odcinek 2

Scena sprzed openingu wysforowała się nieco do przodu – następnego dnia po wydarzeniach w nocy kolega Legosiego z pokoju, sympatyczny labrador Jack, zauważa, że wilk zachowuje się dziwnie. Retrospekcje głównego bohatera pozwalają nam wrócić wraz z nim do wydarzeń, które sprawiły, że teraz cały czas chodzi zamyślony i czasami spięty.

Legosi stoczył zażartą walkę z własnym instynktem i ostatecznie nie zjadł Haru, która uciekła przy pierwszej nadarzającej się okazji, nie odwracając za siebie. Legosi musiał wrócić do pilnowanego przez siebie budynku, w którym nielegalne próby do przedstawienia odbywał Louis i koza (płci męskiej), która miała zastąpić Tema. Wskutek nieszczęśliwego wypadku jeleń uszkodził sobie nogę, ale odmawia pozostałej dwójce litowania się nad nim, potrzebuje tylko ramienia do podtrzymania. Chwilowo. Bowiem tak w ogóle to ma zamiar w takim stanie zagrać, nie dając po sobie znać, że coś jest nie tak. Słowo „duma” unosi się na ekranie za każdym razem, gdy się pojawia Louis, nosi ją jak płaszcz albo – lepiej – otacza się nią jak murem i wygląda na to, że aktualnie Legosiemu – chyba tylko jako wyjątkowo cichemu i pozornie uległemu – wolno przez jedną maleńką wyrwę za niego zajrzeć. Ale naprawdę taką tycią.

Kierujący pracami zakulisowymi paw wysyła Legosiego wraz z mrówkojadem po kwiaty potrzebne do przyozdobienia sceny. Gdy docierają do klubu ogrodniczego, okazuje się, że pracuje w nim właśnie Haru. Legosi gubi gdzieś po drodze rozum, więc po ucieczce mrówkojada to na Haru spada ciężar rozmowy. Króliczka nie kojarzy Legosiego z tym, kto ją zaatakował poprzedniej nocy, chętnie pomaga w zamian za drobną przysługę z przenoszeniu cięższych donic z roślinami i zdaje się nie zauważać panicznych myśli wilka, ba, w pewnym momencie nawet błędnie interpretuje jego zamiary…

W tym odcinku dowiadujemy się kilku ciekawych rzeczy, nie tylko widzimy, co jedzą zwierzęta roślinożerne, a co mięsożerne, ale przede wszystkim pada w końcu określenie „Beastar” z krótkim komentarzem, nic konkretnego. Wiemy, że to bardzo ważne zwierzę i że uczniowie postrzegają Louisa jako kandydata na kolejnego Beastara. Dowiadujemy się tego podczas mającego miejsce w stołówce szkolnej incydentu, gdy dochodzi do bójki między dwoma mięsożercami, zakończonej interwencją najpierw wilka, potem jelenia.

W tym odcinku napięcie nieco zelżało, akcja zwalnia, jednak oglądałam go z niewiele mniejszą przyjemnością. Łagodny Legosi roztrząsający z wyrzutami sumienia wydarzenia poprzedniej nocy stanowi kontrast nie tylko do wesołej, bezpośredniej i dojrzałej Haru, ale również dumnego i ukrywającego wszelkie słabości Louisa (serio, on do tego podchodzi, jakby to była sprawa życia i śmierci). Każda z tych postaci ma sporo miejsca, aby się jeszcze rozwinąć w ciekawych kierunkach, ale to w Legosim drzemie największy potencjał (acz jeśli ktoś stwierdzi, że jednak w Louisie, to kłócić się nie będę).

Świetna muzyka z openingu dostała odpowiadającą jej poziomem animację poklatkową, która od razu skojarzyła mi się z „Fantastycznym Panem Lisem” Wesa Andersona, pewnie przez ilość futra… Przez cały odcinek przetoczyło się kilka innych melodii, ale już nic tak wyróżniającego, jak w pierwszym.

Adaptacja różni się nieco od mangi. Kilka rzeczy przestawiono, a kilka mniej ważnych scenek wycięto, nie zauważyłam tego od razu, tylko dopiero po przypomnieniu sobie paru rozdziałów. Podejrzewam, że zrobiono to w imię budowania klimatu, którego nie chciano rozrzedzać drobiazgami – i moim zdaniem podjęto słuszną decyzję.

Leave a comment for: "Beastars – odcinek 2"