Beastars – odcinek 3

Legosi oczywiście ucieka w panice od Haru, acz wcześniej delikatnie okrywa jej ramiona i przestrzega przed zmarznięciem, a kiedy chwilę później mrówkojad źle się o niej wyraża, powtarzając krążące po szkole plotki, wilk myśli o niej całkiem inaczej. Widać, że dziewczyna go zafascynowała, ale pomimo wcześniejszego ataku na nią oraz jej zachowania w domku, wrażenia Legosiego są raczej całkiem… niewinne.

Ta delikatność, empatia oraz tłumienie naturalnych wilczych instynktów zdecydowanie drażnią Louisa. Oj, pan jeleń ma poważne problemy. Nie dość, że jest krytycznym perfekcjonistą, to jeszcze nienawidzi być postrzegany jako ten słabszy, tylko dlatego, że jest roślinożercą, a potulność Legosiego doprowadza go do pasji, szukania konfrontacji oraz prowokowania wilka w agresywny sposób. Widać, że tych dwóch zbudowanych jest na kontraście oraz krzyżowej zamianie cech typowo przypisywanych gatunkom, do których należą. To Loius atakuje, a Legosi grzecznie unika starcia.

W tym odcinku dowiadujemy się też więcej o innych członkach klubu teatralnego, acz tylko pobieżnie i z punktu widzenia osoby trzeciej. Okazuje się, że jest to kółko szczególnych indywiduów, z których każde miało lub ma jakiś problem, który był cechą kwalifikującą daną osobę do klubu. Ciekawostką są też specyficzne pokoje podzielone gatunkowo, z których muszą regularnie korzystać uczniowie, aby się zrelaksować w naturalnych dla siebie warunkach – np. ten dla wilków ma wielką kulę imitującą księżyc.

Oj, jak twórcy lubią bawić się nastrojem, ending jest również tego przykładem. Ten z drugiego odcinka był wesoły i lekki, zaś ten z trzeciego ma taki sam rdzeń animacyjny, ale wstawione są do niego inne sceny, bardziej niepokojące, a kolorystyka z niebieskiej zmienia się na czerwoną. Inna jest również piosenka, moim zdaniem lepsza niż ta z drugiego odcinka.

Wiele miesięcy temu, słysząc po raz pierwszy o tym, że pojawi się anime Beastars, sięgnęłam z ciekawości po mangę, która natychmiast mnie wciągnęła. Podobało mi się w niej wszystko – sposób, w jaki rozwijały się postaci, ich relacje, kreska czy cudowna mimika zwierząt. Interesowało mnie, czy twórcy zdołają przełożyć to wszystko na język animacji w zadowalający sposób – czyli najlepiej 1:1. Oczywiście całe szczęście, że tego nie zrobili. Trochę wycięli, ale również dodali coś od siebie. Jak już zresztą pisałam – ubyło mniej znaczących dialogów i scen, niektóre rzeczy zostały przestawione chronologicznie, ale najważniejsza zmiana zaszła przy budowaniu klimatu. Nie, żeby komiks go nie miał, absolutnie nie to miałam na myśli, ale anime korzysta z dodatkowych narzędzi dostępnych dla tego medium, śmiem twierdzić, że robi wszystko, aby zbudować odpowiedni nastrój (z sukcesem!), kładąc jednak nacisk na powagę, a humor traktując po macoszemu. Tego ostatniego jest zdecydowanie więcej w mandze, chociażby w samych wyrazistych rysunkach postaci (łypiący niewinnie Legosi czy zaskoczony Louis zawsze mnie bawili), anime zaś prawie całkiem z niego wyprano, stawiając na powagę i cięższe klimaty, ale przeszkadzać może to jedynie oddanym czytelnikom wersji komiksowej, anime nie jest przez to stratne, jest po prostu inne. Oczywiście znalazłoby się kilka scen, przy których zareagowałam „ale dlaczego taka zmiana? Ona tu nie była potrzebna”, ale to tylko siła przyzwyczajenia do wersji, którą się przyswoiło wcześniej. Seria animowana prezentuje nową jakość, do tego ze świetną muzyką, openingu to wręcz nie mogę się nasłuchać do syta, chętnie usłyszałabym też jeszcze jakieś inne piosenki w środku odcinka, poza tą z pierwszego. Szczerze polecam tę serię, chyba że kogoś bolą oczka od animacji komputerowej (oceniając okiem kompletnego laika, i tak dobrej jak na anime) lub wolałby coś o nieco mniej zagęszczonym klimacie, wtedy lepszym wyjściem będzie manga.

Leave a comment for: "Beastars – odcinek 3"