Gundam Build Divers Re:Rise – odcinek 3

Odcinek trzeci, tak jak można było przypuszczać, poświęcony jest obronie wioski. Hiroto proponuje całkiem sensowny plan: ponieważ drużyna jest stosunkowo świeża i niezgrana, a próby działania na dwa fronty nie wypadły najlepiej, należy po prostu zablokować jeden z prowadzących do wioski wąwozów i skoncentrować się na obronie drugiego. Plan prosty, acz mający dwie wady. Trzeba bowiem przekonać lokalnych mieszkańców do pomysłu zawalenia jednej z dwóch dróg do ich wsi oraz pozwolenia, by – jak by na to nie patrzeć – wrogie maszyny, zwane tu Jednookimi, wtargnęły praktycznie na ich terytorium. Mieszkańcy dają się przekonać (pewność siebie Kazamiego na coś się w końcu przydaje), acz jak nietrudno przewidzieć, nie ma takiego planu, w którym nie zaszłyby w jakimś momencie nieprzewidziane okoliczności. Niemniej wieś zostaje obroniona z minimalnymi stratami materialnymi, zaś drużyna (prawie) Build Divers przechodzi do kolejnego etapu misji fabularnej… A przynajmniej jest o tym przeświadczona.

Podoba mi się w tej serii sporo rzeczy. Cała sekwencja obrony wsi była dynamiczna, co jest pewną sztuką, ponieważ przez większość czasu maszyny bohaterów po prostu broniły ustalonych pozycji. Jednocześnie walka nie pogrążyła się w chaosie w momencie posypania się planu. Trudno powiedzieć, czy trzymała w napięciu – ponieważ bohaterowie de facto nie ryzykują życiem i uważają, że wykonują tylko misję w grze – ale oglądało się to całkiem dobrze. Podobają mi się interakcje w drużynie. Cała czwórka jest jeszcze kompletnie niezgrana, a w dodatku różni się zarówno temperamentem, jak i doświadczeniem oraz stylem gry, ale autentycznie stara się współpracować i nie zaczyna się wykłócać o każdy szczegół. Nawet ego Kazamiego nie przeszkadza mu być względnie skutecznym (acz mam podejrzenie graniczące z pewnością, że mocno przeszacowuje on swoje faktyczne umiejętności), a chociaż Par na razie jest mało przydatny, zapowiedź następnego odcinka pozwala wnioskować, że to się może zacząć zmieniać. Podoba mi się, że chociaż widzowie mogą już być pewni, że cała za przygodą bohaterów kryje się o wiele więcej niż mogliby przypuszczać, sami protagoniści mogą na razie bez większego naginania logiki wierzyć, że mają do czynienia z nowym rozszerzeniem gry. Podoba mi się grafika, w szczególności ładne pejzaże. Wszystko to sprawia, że serię będę oglądać i to zapewne ze sporą przyjemnością.

Trzeba jednak zaznaczyć, że są też rzeczy, które mi się nie podobają. Mogłabym kręcić nosem na to, że – jak można domniemywać – niedługo się okaże, że mamy do czynienia nie tyle z MMORPG, ile z czymś w rodzaju świata alternatywnego, do którego przenoszą się bohaterowie, ale powiedzmy, że mniejsza o to. Nie, żeby ten MMORPG był szczególnie realistyczny już w poprzedniej serii. Nie zachwyca mnie też szczególnie tajemnicza dziewczyna z przeszłości Hiroto, a szczególnie ilość retrospekcji z jej udziałem, ale znowu, mówi się trudno. Najbardziej na razie podpadło mi coś innego. Po raz kolejny możemy obserwować manewr Core Change, polegający na wymianie w zasadzie wszystkich „zewnętrznych” części gundama Hiroto. Doskonale rozumiem jego sens marketingowi – po co sprzedawać jeden model, skoro można ich sprzedać kilka – ale naprawdę nie podoba mi się „moc” głównego bohatera polegająca na tym, że może sobie po prostu wymieniać maszynę w trakcie walki na inną (wiem, że nie o to chodzi, ale tak tak to na razie wygląda i działa w praktyce). Zobaczymy, czy te wady nie popsują za bardzo seansu. Na razie jestem raczej optymistką.

Leave a comment for: "Gundam Build Divers Re:Rise – odcinek 3"