Hataage! Kemono Michi – odcinek 3

Genzo i Shigure kupili dom pod wymarzony pet shop, ale jest jeszcze kwestia utrzymania takiej liczby zwierzaków (i nie skomentuję tych klatek). Pod nieobecność wilczycy, czyli rozumniejszej części tandemu, Genzo zakochuje się w kolejnej futrzastej osobie, sąsiadce (bogowie ustrzegli nas przed powtórką z molestowania wilka) i znajduje w krzakach omdlałe dziewczę o intrygującej aparycji. Jest to półsmoczyca, strasznie żarłoczna (spodobał jej się zwłaszcza kundel Genzo), ale głębiej indagowana o szczegóły swej proweniencji zwija się się z chaty.

Nasza parka po pewnym zamieszaniu związanym z nomenklaturą (Genzo w afekcie rzucił o ziemię nawet guildmasterem) bierze zlecenie na stwora, który atakuje ludzi w nocy. Dla podkreślenia powagi sytuacji bohater ubiera się (a częściowo rozbiera) w swój strój Animal Mask. W pułapkę okraszoną psimi chrupkami wpada znane mu już smocze dziewczę… po czym oboje zgodnie zwiewają przed stróżami moralności, którzy pałają słusznym oburzeniem na widok półnagiego perwersa i loli w klatce.


Po drodze wpadają na agresywną blondi, która ewidentnie chce odzyskać „panienkę” (niezainteresowaną tym), a przy tym prawie daje radę stawić czoło Genzo. Prawie. Zapaśnik i smoczyca razem z napotkaną Shigure wracają do chaty, gdzie mała ujawnia się w końcu jako potomkini arystokratycznego rodu Fafnir, co budzi wyraźne przerażenie wilczycy. I słusznie, bo następnie wparowuje do nich blondi i bez żenady grozi im śmiercią za samo posiadanie tej wiedzy. Rzecz jasna, znów kończy na podłodze w nieprzystojnej pozie, w użyciu jest też święcona woda i czosnek, jako że mamy do czynienia z wampirzycą. Ale kocha ona swoją panienkę, więc godzi się na jej pomysł, że ta zostanie do pomocy w sklepie (za wikt i opierunek), bo tak strasznie jej się nudziło w rodowym zamku! Niewątpliwie, Carmilla zostanie razem z nią, co podpowiada opening i moje długoletnie doświadczenie w oglądaniu animek. Czyli mamy już całą drużynę, czas zacząć przygodę. Zaraz, jaką przygodę?


To ma być komedia, nie mam wątpliwości, bo bije po oczach. Trochę jak sitcom, wiadomo, gdzie się koniecznie należy śmiać, tylko niekoniecznie wiadomo, dlaczego. No owszem, koncept Genzo z oszukaniem obywatelskiego pościgu poprzez założenie loli smoczycy zwierzęcej maski wywołał moje prychnięcie, ale ten fragment odcinka był jednocześnie za bardzo przeciągnięty, więc nużył, miast bawić. Powtarzalność gagów też robi swoje – ileż tych zakochań zapaśnika i efektownych rzutów o ziem kolejnymi postaciami mamy oglądać? (A niektóre wchodzą na scenę tylko po to, by dostać od niego łomot). Przynajmniej aluzje erotyczne, słowne i wizualne nie przekraczają na razie pewnej granicy i nie są przesadnie eksploatowane (ale te majtki pokonanych w zapasach panienek były zabawne tylko za pierwszym razem). Dla mnie to akurat plus, ale jeden z nielicznych, szczerze mówiąc, obok niezłej warstwy graficznej. Za to muzyka, idealnie podkreślająca komediowy charakter scen, z tego właśnie powodu mnie drażni. Z drugiej, a chyba już nawet trzeciej strony, całkiem możliwe, że jeśli komuś te trzy odcinki się nie znudziły albo znalazł w nich więcej plusów niż ja, to pewnie pociągnie dalej, bo bajka wydaje się trzymać w miarę równy poziom i w przyszłości przewiduję podobny rodzaj zabawy.

Leave a comment for: "Hataage! Kemono Michi – odcinek 3"