Po raz trzeci z rzędu mam mieszane uczucia. Przez ponad połowę odcinka postacie nie robią nic, tylko siedzą w mieszkaniu Inuia i gadają. Gadanie to jest umilone przez wysiłki seiyuu, którym nie da się odmówić uroku. Jak i wcześniej to starania Junichiego Suwabe sprawiają, że postać Inuia działa, czuć wysiłek, jaki aktor wkłada w ożywienie postaci pozbawionej mimiki. Niestety animatorzy uznali za dobry pomysł sparować go z mafiozo mającym mechaniczną szczękę, co wykorzystali jako pretekst, aby i w jego przypadku oszczędzić na trudach animacji. No więc tak sobie rozmawiają owe dwie kukiełki, a na kadrach sporadycznie da się zauważyć znaczące przemieszczenia.
Oj, coś budżetowa ta seria. Studio Madhouse potrafi zrobić piękną animację, ale to nie będzie ten przypadek. Reżyserię też można w najlepszym razie uznać za funkcjonalną: jest czytelna, wiadomo, co się dzieje, ale ani przesadnie estetyczna, ani efektowna. Podobnie zresztą jest z muzyką: Kenji Kawai wie, co robi, ale nie ma w tym charakteru. Po pierwszym odcinku liczyłem na więcej, zapowiadało się na klimatyczną mieszaninę jazzu i elektroniki, ale niestety szybko zamieniła się w składankę nieodróżnialną od innych średniej klasy młodzieżowych anime.
Fabuła utrzymuje równy poziom campu. Tetsurou szybko zdradza się jako młody idealista, który będzie ratował inne ofiary eksperymentów Złego Korpo™, Inui ponownie pod oschłą powierzchownością skrywa empatyczne serce, zaś Złe Korpo™ w podobnie przewidywalny sposób musi wypełniać złem każde słowo i skinienie palca swoich przedstawicieli. To by mogło działać, może nawet i częściowo działa, ale jeśli wszystko ma być tak przerysowane i na pół serio, to przydałoby się temu większe „umf”. Za mało w tym wszystkim energii.
Choćby taka młoda dziewoja, która transformuje się w pająka z giwerą w odwłoku. To bez sensu, to tandeta, więc mogliby przynajmniej z tego zrobić pokazową scenę? Tutaj chwilę błyska, mamy dwie sekundy baaardzo lichego CGI i po zabawie. W mandze nieodmiennie jest z tym wszystkim lepiej. Narzekam być może więcej niż to warte, ale patrząc na materiał źródłowy, serial mógł być dobry lub nawet bardzo dobry, a tymczasem na razie bije od niego przeciętnością. Oglądać można, ale mojego głodu cyberpunka to nie zaspokaja.