Z/X: Code Reunion – odcinek 2

Nie wiem, czy kogokolwiek to interesowało, ale początek odcinka to retrospekcja pokazująca zawarcie paktu pomiędzy Azumi a Rigel. Dowiadujemy się też, że jest on niezbędny po to, aby Z/X mogli używać mocy w większej odległości od bram czasoprzestrzennych, przez które przenika jakaś tajemnicza siła.

Po przewinięciu openingu okazuje się, że Azumi z ataku wroga wyszła bez szwanku (cóż za niespodzianka!), a teraz najważniejszym zadaniem uczennic jest dotarcie do schronów. Niektóre, wzorem Rigel, próbują atakować przeciwnika, ale bez skutku.

Z rozmowy dyrektora i jego pomocnicy wynika, że na ten rodzaj wroga zadziała jedynie tajna broń, która jest jeszcze gotowa do użycia. Do aktywacji wymaga jednak pięciu par składających się z człowieka oraz Z/X ze wszystkich pięciu światów.

W poszukiwaniu schronienia Azumi i Rigel trafiają do dziwnego miejsca. Jak łatwo zgadnąć, wylądowały właśnie tam, gdzie ma zostać aktywowany Translocation Drive (tak się owa broń nazywa). Chwilę później dołączają do nich pozostałe panie, które przewijały się najczęściej po ekranie. Rzecz jasna mają partnerów z różnych światów, a więc warunki użycia broni zostają spełnione. Powiedzcie mi jednak, jakim cudem wszystkie znalazły się tam pieszo szybciej, niż wyznaczone do tego zdania osoby pędzące samochodem terenowym? Przecież w momencie ataku wroga były w jednym miejscu… To są chyba jakieś czary!

Dyrektor życzy pięciu amatorkom powodzenia, po czym magiczną mocą zostają wysłane na orbitę. Teraz, chociaż nie wiedzą, jak to zrobić, mają zaatakować przeciwnika, na którego działają jedynie połączone moce ZX z pięciu światów. Śmiechom nie było końca, jak stwory zaczęły wymachiwać łapami i strzelać na oślep, czym tam tylko mogły. Tak absurdalnego pojedynku dawno nie widziałem. Jedynie Rigel przypuszcza sensowny atak, ale rzecz jasna – bez skutku.

Kiedy robi się naprawdę gorąco, na orbicie zjawiają się dziewoje, które wiedzą, jak rozprawić się z wrogiem. Jednym strzałem z wielkiej czerwonej jaszczurki (smoka) niszczą obcy statek, a później wszyscy szczęśliwie wracają na Ziemię. Jakim cudem przeżyły bez skafandrów w przestrzeni kosmicznej? Nie wiem, ale nawet nie starano się jakkolwiek tego wyjaśnić.

Wydarzenia z drugiego odcinka Z/X: Code Reunion nie mają za wiele sensu. Wyjaśnił się jedynie cel zebrania bohaterek w jednym miejscu. Seans wymaga ogromnych pokładów cierpliwości, gdyż zachowanie postaci, sposób ich walki oraz do bólu sztuczne reakcje na zagrożenie sprawiają, że ma się chęć uciec od ekranu i zapomnieć. W zasadzie mogę już stwierdzić, że nie ma po co kontynuować oglądania – z tej mąki chleba nie będzie. Lepiej poświęcić czas na lepsze serie lub wyjść na świeże powietrze i cieszyć się dość dobrą obecnie pogodą.

Leave a comment for: "Z/X: Code Reunion – odcinek 2"